Nad leśnym jeziorem w Dąbiu czuć było aromat. Nie tylko lasu. Pachniało zupą jabłkową i kuchnią marokańską. To były pierwsze warsztaty kulinarne, dzięki którym uczestnicy mieli okazję poznać Lubuskie od kuchni. I przekonać się, że lubuskie smaki zdecydowanie warte zachodu.
– Gdy ktoś pyta mnie, jak ma pokroić jakiś produkt, odpowiadam, że tak, jak wydaje mu się, że będzie seksownie. Ja to robię w piórka – udzielała często niebanalnych rad gwiazda lubuskiego gotowania w plenerze, czyli Joanna Brodzik, aktorka, która nie tylko doskonale pichci, ale także o kulinariach pięknie opowiada i pisze. Jak podkreślała to warsztatowe gotowanie jest jej debiutem w tej branży i jak każdy inny budził w niej emocje.
Kolacja dla głupca
– Pomysł warsztatów zrodził się kilka miesięcy temu – mówi Katarzyna Truszkiewicz, prezes fundacji Bawmy, właścicielka ośrodka TEMAR w Dąbiu. Przy okazji występu teatru Cezarego Żaka i spektaklu „Kolacja dla głupca”. Zaproponowałam Joasi połączenie sztuki z gotowaniem w plenerze dla szerszego grona uczestników. I w magiczny sposób połączyliśmy trzy, a nawet cztery elementy, ale przede wszystkim porozmawialiśmy o tym, co naprawdę jest ważne. O tradycjach, o wspólnocie…
– Jako restauracja chcieliśmy złożyć ukłon w stronę dawnej kuchni lubuskiej, przedwojennej – mówi Kacper Szafrański z restauracji Sapori Pazzi. – Udało nam się odtworzyć zupę z wytrawnych jabłek na białym winie z szalotką i warzywami na bulionie warzywnym. Ciekawa, trochę słodyczy, trochę wytrawności… W naszej karcie mamy na stałe kilka potraw zapomnianych. A Joasia? Cóż, jest niesamowita jeśli chodzi o przekazywanie pozytywnych emocji, wibracji, dobrej energii.
Uczestnicy warsztatów poznawali lubuską tradycję, ale gospodyni zabrała ich również w kulinarną podróż do Maroka. Pitrasili tagine, sałatkę, humus i ciasto. I doskonale się bawili. A Joanna Brodzik powtarzała, że gotowanie to wspaniała zabawa, improwizacja i w kuchni wszyscy możemy być królami.
Warsztatowi „studenci” nie mogli się tych zajęć nachwalić, mimo że reprezentowali wszystkie generacje. Starsi poznawali nowe smaki i przyprawy, młodsi przypominali sobie aromaty poznane gdzieś podczas podróży. Wspólne gotowanie było przeżyciem, a ich mistrzyni przy okazji zaprezentowała techniki relaksacyjne. Bowiem obok aktorstwa i kuchni Brodzik ma jeszcze jedną pasję, pracę trenerską z ludźmi, pracę nad redukcją stresu, kontrolą emocji.
A może gęsina?
Celem projektu Lubuskie od kuchni jest propagowanie bogactwa i różnorodności kulinarnej regionu lubuskiego. To wspólna inicjatywa marszałek Elżbiety Anny Polak oraz honorowej obywatelki województwa, znanej i lubianej aktorki oraz autorki książki „Umami. Opowieści i przepisy’- Joanny Brodzik. Warsztaty organizowane są przy współpracy i wydatnej pomocy Lubuskiego Centrum Produktu Regionalnego oraz wspierane przez lokalnych lubuskich producentów.
– W tym tyglu, jakim jest Lubuskie, potencjałem jest nasza różnorodność kulturowa – komentuje marszałek Polak. – Przyznam się, że spośród lubuskich produktów regionalnych smakuje mi wszystko. Mamy niesamowite receptury, które przyjechały z całego świata. Wiele razy się zastanawiałam nad tym, jaki produkt powinien rządzić w naszym regionie. Bowiem teraz przebojem jest turystyka kulinarna. Myślę, że gęsina to dobry pomysł. Trzeba też zwrócić uwagę na bogactwo owoców i oczywiście wina. Biały riesling i gęsina… Zapraszam do lubuskiego stołu cały świat.
Mówiąc o swojej książce Joanna Brodzik przekonywała, że nie jest to jeszcze jedna celebrycka książka kucharska z przepisanymi przepisami i pięknymi zdjęciami. „Umami…” to efekt pandemii, ale też zapis wieloletniej pasji i poszukiwań, wynikających z fascynacji tym, jak można być z innymi ludźmi przy stole…
– W Lubuskiem możemy przekonać się, jak wspaniała jest zupa niebecz, grzyby, dziczyzna, rewelacyjna kiszona kapusta, a przede wszystkim przenikające się aromaty, miejsca wypełnione sensualnością – dodaje Joanna Brodzik. – Jestem z Lubuskiego, znam te zioła, jabłka, grzyby i wiem, że nasza kuchnia warta jest zachodu i tego, abyśmy ją ponownie odkrywali.