Lechia Zielona Góra we wtorek na własnym boisku wygrała z Promieniem Żary 5:0 w meczu wojewódzkiej ligi juniorów. Na listę strzelców wpisali się: Jakub Guder, Hubert Lenartowicz, Marcin Koseski, Wiktor Stachowiak i Michał Pilarczyk, który pięknie przymierzył z rzutu wolnego.
Lechia Zielona Góra chce wygrać ligę wojewódzką i awansować do makroregionalnej. Natomiast Promień Żary cel ma zgoła odmienny – zamierza walczyć o utrzymanie. We wtorek (23 sierpnia) tę różnicę było widać na boisku. Miejscowi mogli strzelić znacznie więcej goli, nie wykorzystali także rzutu karnego.
Jedna bramka w pierwszej połowie i cztery po przerwie
Goście skutecznie bronili się przez niemal pół godziny. Spora w tym zasługa bramkarza Oskara Krzywdzińskiego, który odbił kilka trudnych piłek, choć przez niespełna kwadrans nie miał rękawic – zapomniał… W 30 minucie gospodarze objęli jednak prowadzenie po strzale głową Jakuba Gudera. Ten sam zawodnik w 45 minucie powinien podwyższyć na 2:0, ale nie wykorzystał rzutu karnego, uderzając nad poprzeczką.
Po przerwie Lechia dominowała już coraz wyraźniej, spychając przyjezdnych do głębokiej defensywy. Efektem nieustannych ataków były cztery gole. W 47 minucie trafił Hubert Lenartowicz, a siedem minut później Marcin Koseski. W 71 minucie Wiktor Stachowiak podwyższył na 3:0, a po kolejnych czterech minutach Michał Pilarczyk ustalił wynik spotkania pięknym strzałem z rzutu wolnego.
Maciej Górecki: Powinno być zdecydowanie więcej w sieci
Z jednej strony miejscowi mają powody do radości, wszak odnieśli okazałe zwycięstwo. Z drugiej jednak powinni czuć spory niedosyt, bo dogodnych sytuacji stworzyli mnóstwo, mnóstwo.
– Tak, zdecydowanie – zgodził się Maciej Górecki, trener Lechii. – Też rozmawialiśmy o tym w przerwie i po meczu. Z gry mieliśmy przewagę, tu nie ma o czym mówić. Natomiast powinno być zdecydowanie więcej w sieci. Nie wiem, czy się nie pomylę, ale skuteczność mieliśmy na poziomie 25 procent, maksymalnie 30. Sytuacji było mnóstwo. Nie mówię o strzałach z dystansu, bo to jest wyłącznie na plus. Ale sytuacje z piątego metra, z pola karnego, gdzie albo nie trafiamy w bramkę, albo obijamy słupki… Było też kilka dobrych interwencji bramkarza, to trzeba przyznać. Ale powinno być zdecydowanie więcej bramek strzelonych i byłby całkiem inny obraz. Gra była OK, posiadanie piłki i praca w defensywie – wszystko super. Natomiast skuteczność nie funkcjonowała tak, jak trzeba.
– Naszym celem jest wejście do makroregionalnej ligi juniora starszego – dodał trener Górecki. – Makroregion to Śląsk, Dolny Śląsk, Opole i nasze województwo. Weszlibyśmy jakby do II ligi U18. Nasz cel jest taki, żeby na wiosnę awansować do tej ligi makroregionalnej i potem zobaczymy. Wydaje się, że mamy fajny zespół, jeżeli chodzi o roczniki 2005, 2006. Kilku chłopaków, niestety, odeszło, ale mimo wszystko to jest cały czas silny zespół.
Robert Czepiński: Przynajmniej wiemy, nad czym trzeba pracować
– Różnica przynajmniej jednej ligi – skomentował Robert Czepiński, trener Promienia. – Szybkość działania z piłką przede wszystkim o wiele lepsza u chłopaków z Zielonej Góry. Po tym pierwszym meczu ligowym wiemy przynajmniej, nad czym trzeba pracować. Umiejętność przejścia z obrony do ataku, umiejętność odcinania linii podania… To kluczowe elementy w nowoczesnej piłce nożnej.
– Wiadomo, że przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem, aby się bronić przede wszystkim. Nie liczyliśmy, że będziemy wysokim pressingiem grać – przyznał trener Czepiński. – Po pierwszej bramce w 30 minucie to jeszcze tak w miarę wyglądało. Potem już się troszkę pogubiliśmy, na początku drugiej połowy od razu akcja na 2:0 i troszkę zeszło powietrze z chłopaków.
– Wiemy, że ta liga jest ciężka. Podejrzewam, że na tym etapie również drużyny z Gorzowa będą podobny poziom piłkarski prezentować. My wiemy, w którym miejscu jesteśmy i nasze zadanie jest takie, żeby się utrzymać w tej lidze. Wiemy też, że z drużynami z Zielonej Góry czy Gorzowa będą ciężkie mecze – nie krył trener Czepiński.
Fotogaleria z meczu Lechia Zielona Góra – Promień Żary