Lechia Zielona Góra we wtorek przed własną publicznością pokonała po dogrywce Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 w meczu I rundy Pucharu Polski. Bramkę na wagę awansu do 1/16 zdobył Sebastian Górski w 100 minucie. Przy stanie 1:0 Wojciech Fabisiak obronił rzut karny.
Nietrudno wskazać faworyta, kiedy naprzeciw siebie stają: czwarty zespół III ligi (Lechia) i siódma drużyna I ligi (Podbeskidzie). Ale to, co widać na papierze, nie zawsze ma odzwierciedlenie na boisku. Z takiego założenia wyszli pewnie kibice, którzy we wtorek (30 sierpnia) pojawili się na “dołku” w Zielonej Górze w sile około 1000 osób.
Wojciech Fabisiak broni rzut karny, Sebastian Górski strzela na 2:1
W 30 minucie gospodarze niespodziewanie objęli prowadzenie. Sebastian Górski z autu wrzucił piłkę w pole karne, a niefortunnie interweniujący Titas Milasius skierował ją do własnej bramki. Goście natychmiast podkręcili tempo i Wojciech Fabisiak musiał uwijać się jak w ukropie. Zwłaszcza w 44 minucie, kiedy obronił strzał Kacpra Wełniaka, czy 11 minut po przerwie, kiedy głową uderzał Joan Roman.
To był jednak dopiero przedsmak tego, co bramkarz Lechii zrobił w 65 minucie. Sędzia odgwizdał faul w polu karnym i podyktował jedenastkę dla Podbeskidzia. Roman przymierzył w prawy róg, ale nie na tyle precyzyjnie, żeby pokonać Fabisiaka, który lewą dłonią wybił piłkę za linię końcową boiska.
W 78 minucie goście jednak wyrównali. Po rzucie wolnym dla gospodarzy wyszli z zabójczą kontrą. Wystarczyło jedno podanie, by Lionel Abate Etoundi znalazł się w sytuacji sam na sam z Fabisiakiem, którą wykorzystał z zimną krwią.
Remis 1:1 utrzymał się do końca drugiej połowy spotkania, więc mieliśmy dogrywkę. W niej Lechia po raz drugi zaskoczyła I-ligowego rywala. W 100 minucie Przemysław Mycan podał do wychodzącego na czystą pozycję Górskiego. Ten w lewej strony wbiegł w pole karne, popatrzył, przymierzył i uderzeniem w długi róg pokonał Krystiana Wieczorka. Przez ostatnie 20 minut wynik już się nie zmienił, a to oznaczało awans zielonogórzan do 1/16 finału Pucharu Polski.
Andrzej Sawicki: Sen się spełnił, jesteśmy szczęśliwi
– Trzeba docenić umiejętności Wojtka, który dzisiaj fantastycznie bronił – podkreślił Andrzej Sawicki, trener Lechii Zielona Góra. – Tak, oczywiście, na pewno przeciwnik miał więcej sytuacji od nas, ale jeśli chcesz przejść puchary, grając z I-ligowym zespołem, to musisz mieć też odrobinę szczęścia. Ale też mądrości.
– Uważam, że od drugiej części tego meczu, grając już troszeczkę niżej, na za wiele nie pozwalaliśmy – ocenił trener Sawicki. – Był taki szalony moment, gdzie w pierwszej części drugiej połowy przeciwnik miał dwie-trzy supersytuacje. Oczywiście, rzut karny. Ale tego potrzebujesz w pucharach. Dzisiaj ten sen się spełnił i jesteśmy niezwykle szczęśliwi.
– Cieszmy się. Ci chłopcy dają teraz tyle radości. Mam nadzieję, że ta społeczność, która się tutaj rodzi, że pójdzie to po prostu. Bo widzę, jak ludzie w klubie się starają, jak to idzie do przodu. Ja jestem zbudowany i myślę, że ciekawa przyszłość przed Lechią – zakończył trener Sawicki.
Sebastian Górski: Wojtek zagrał kapitalne spotkanie
– To ogromne wydarzenie dla Zielonej Góry pokonać I-ligowca. Bardzo się cieszymy – mówił Sebastian Górski. – Można powiedzieć, że drugą połowę udało nam się przetrwać. Bo nie ukrywajmy, że Podbeskidzie miało bardzo dużo sytuacji klarownych, mogli spokojnie zakończyć to spotkanie w drugiej połowie. Obroniony rzut karny przez Wojtka, który moim zdaniem zagrał kapitalne spotkanie.
A jak z perspektywy Górskiego wyglądała sytuacja, w której strzelił bramkę decydującą o awansie Lechii? – Zrobiłem chyba tak, jak nigdy. Za każdym razem wrzucam, tym razem zamknąłem oczy, strzeliłem, wpadło. Bardzo się cieszę. Nigdy jeszcze takiej bramki w dogrywce nie strzeliłem – przyznał Górski, który chwilę po zdobyciu gola opuścił boisko. Czyżby odezwała się kontuzja z piątkowego pojedynku ligowego?
– Tak, to jest pokłosie tego wejścia w poprzednim meczu z Rakowem II Częstochowa. Od drugiej połowy już bardzo ciężko było z tą nogą, tak że wolałem nie ryzykować. Poprosiłem nawet przed pierwszą połową dogrywki, żeby trener grzał zawodnika, bo nie wiedziałem, jak długo wytrzymam. Czułem po prostu, że już to jest na granicy wytrzymałości. To ja poprosiłem o tę zmianę – tłumaczył Górski.
Wojciech Fabisiak: Głowa, charakter i ranga meczu podziałały
– Tego ode mnie wymaga trener. Miałem dobry dzień – odpowiedział Wojciech Fabisiak na pytanie o obroniony rzut karny i kilka innych groźnych strzałów. – Ale fajnie, że dawałem te bodźce, bo czasami dzięki temu drużyna się podnosi i gra jeszcze lepiej. I fajnie, że się udało parę sytuacji wykreować, tylko szkoda straconej bramki w końcówce. Uważam, że głupio stracona.
– W drugiej połowie już było ciężko z siłami, tylko chyba głowa, charakter i ranga meczu podziałały. I w szatni też było powiedziane, że taki mecz jest raz na rok. Nie trzeba było specjalnie się motywować ani nakręcać – dodał Fabisiak.
Losowanie par 1/16 finału Pucharu Polski odbędzie się 2 września o godz. 12.00.
Fotogaleria z meczu Lechia Zielona Góra – Podbeskidzie Bielsko-Biała