Kto “rozlał” rtęć? Ciąg dalszy afery z płynnym metalem w Odrze

Jeden z protestów w obronie Odry. Fot. Paweł Łęczuk
Rtęć jest jedynym ciekłym metalem w temperaturze pokojowej. Nazywano ją żywym srebrem. I zapewne dlatego tak trudno jest jej pozbyć się z politycznej dyskusji nad skażeniem Odry. Politycy PiS chcieli w rtęci “utopić” marszałkinię lubuską Elżbietę Annę Polak. Jednak trochę – bardzo delikatnie mówiąc – im nie wyszło…

Marcin Rybak, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, wystąpił z wnioskiem o dostęp informacji publicznej, choć jest to prawny obowiązek. W roli głównej ponownie sprawa „niemieckiej” rtęci. Przypomnijmy. Początek sprawie dał błąd tłumacza na konferencji minister klimatu Anny Moskwy i ministra środowiska Brandenburgii Axla Vogla. Tłumacz się pomylił źle przetłumaczył pytanie o informację o obecności rtęci w wynikach niemieckich badań wody Odry, stąd minister nie potwierdził informacji, że przekazał stronie polskiej fakt obecności rtęci w rzece. Efektem był atak na lubuską marszałkinię Elżbietę Annę Polak. Zarzucano jej, że zmyśliła historię o rtęci w Odrze, aby wywołać panikę i międzynarodową awanturę. Wiceminister Ozdoba stwierdził, że to działanie skierowało badania w centralnym laboratorium na fałszywe tory

Jak dalej podaje „Gazeta Wyborcza” „Cała ta historia robi wrażenie akcji zorganizowanej i zaplanowanej przez partyjno-rządowych spin doktorów. Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk opowiadał w Sejmie o rybakach, którzy mają problemy ze sprzedawaniem ryb z powodu fałszywej informacji o rtęci w Odrze, a znad Odry wyjechali turyści  – jak dodał na Twitterze. Z kolei poseł PiS Kazimierz Smoliński stwierdził na Twitterze, że dziennikarze (których nazwał zagranicznymi, polskojęzycznymi mediami) i Platforma z Tuskiem działali na zlecenie Niemców, realizując ich plan uderzenia w polski przemysł i polskie rolnictwo”.

Jak dodaje autor publikacji tutaj politycy PiS postanowili zaatakować Elżbietę Polak i dali się przyłapać na kłamstwie. Skutek tego będzie taki, że albo wiceminister Ozdoba (lub jego podwładni) przyznają się na piśmie do okłamania posłów, albo nie dopełnią prawnego obowiązku odpowiedzi na wniosek o dostęp do informacji publicznej. Być może rozmawiamy o dwóch przestępstwach: nieudzieleniu informacji publicznej i nadużyciu urzędniczych uprawnień. Natomiast szefowa wrocławskiej prokuratury Justyna Pilarczyk – po przeczytaniu tego komentarza – ma 30 dni na poinformowanie autora, czy wszczyna śledztwo w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa albo przestępstw.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content