Zakola i meandry. Hamulce puściły… (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Gdzie się spojrzy, tam wszystko trzeszczy i sypie się jak nigdy dotąd w historii po 1989 roku - pisze Andrzej Flügel
Podobno kiedyś cesarz Kaligula zrobił ulubionego konia Incitatusa senatorem, dziś ta władza może nagradzać kogo chce. Nie ma już żadnych hamulców, puściły wszelkie, także moralne, zabezpieczenia – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan, kiedy usłyszał, że prezydent nagrodził Orderem Orła Białego kapłana religii smoleńskiej, byłego ministra obrony i aktualnie posła Antoniego, przyszła mu na myśl strofa studenckiej piosenki, którą śpiewali na imprezach w akademiku w mrocznych czasach komuny, „że na zebraniach grzecznie dali mu krzyż walecznych”.

Tamci rozdawali ordery różnym dziwnym ludziom i takim, którzy na nie absolutnie nie zasługiwali, jak choćby Virtuti Militari dla Leonida Breżniewa – ci to twórczo rozwinęli. Słusznie powiedział pewien komentator, że to jest na zasadzie: „I co nam zrobicie?”.

Jak to się pięknie układa. Kilka dni po programie ukazującym ukrywanie dowodów przez słynną podkomisję dowodzoną przez dzisiejszego kawalera orderu premier, który zachowuje się już jak najgorszy aparatczyk z czasów słusznie minionych, powiedział, że poseł Antoni powinien dostać order, a nie być atakowanym. Potem pewnie wódz przekazał przez umyślnego prezydentowi, że ma zadziałać, więc ten jak zwykle zadziałał… Tak to wygląda w tym coraz dziwniejszym kraju.

Podobno kiedyś cesarz Kaligula zrobił ulubionego konia Incitatusa senatorem, dziś ta władza może nagradzać kogo chce. Z kombinacji robić cnotę, nagradzać tych, których trzeba potępiać, awansować na stanowiska ludzi niemających pojęcia o sprawach, w jakich będą podejmowali decyzje, jak słynny poseł fighter, nieodróżniający jęczmienia od pszenicy jako wiceminister rolnictwa, lub gość owładnięty krucjatą ideologiczną do zarządzania oświatą. Nie mają już żadnych hamulców, puściły wszelkie, także moralne, zabezpieczenia. Strach przed utratą dostępu do konfitur, a dla wielu przed odpowiedzialnością, także karną, jest wielki i wszechogarniający.

Pan Bogdan dziwi się, że nie znajdzie się kilku przyzwoitych posłów partii rządzącej, którzy mają już dość tego, co wyrabia z nami ich szef i jego poplecznicy. Przecież nie trzeba czekać jeszcze rok do wyborów (ile szkód w tym czasie jeszcze narobią?), żeby zgodnie z prawem obalić ten rząd, usunąć szkodników i zacząć przywracać normalność. A jest co robić, bo gdzie się spojrzy, tam wszystko trzeszczy i sypie się jak nigdy dotąd w historii po 1989 roku. Tylko rządzący nie tracą dobrego humoru, mówiąc, że wszystko jest OK.

Nie jest…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content