13 grudnia. Rocznicowy tekst o Polski “ratowaniu”

13.12.1981, Zbąszyñ. Wprowadzenie stanu wojennego - przejazd kolumny wojsk z garnizonu w Sulechowie. Fot. Wikipedia, domena publiczna
Starsi kojarzą dzień wprowadzenia stanu wojennego z obrazem generała w przyciemnianych okularach na ekranie telewizora. Nieco młodsi z nagłym przerwaniem audycji w radiowej Trójce (leciał Pink Floyd) lub z brakiem Teleranka, gdy miejsce zeskakującego z płotu kogucika zajął WRON (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego).

Stan wojenny wprowadzono o północy, gen. Jaruzelski poinformował o tym sześć godzin później. „Obywatelki i obywatele. Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność (…) Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami Konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju…”. 

Czas apokalipsy

Na ulice wyjechały czołgi. Tutaj kolejne skojarzenie, genialne zdjęcie Chrisa Niedenthale, na którym widzimy pojazd opancerzony, a w tle baner zapowiadający film „Czas apokalipsy”. Seanse odbywały się w kinie… Moskwa. Jeszcze przed północą ruszyła akcja „Jodła” – zatrzymywano i internowano działaczy opozycji. Tylko w pierwszych dniach spotkało to 5 tys. osób.

Pragnący utrzymać się przy władzy za wszelką cenę komuniści tłumaczyli decyzję wprowadzenia stanu wojennego pogarszającą się sytuacją gospodarczą. Jednak prawdziwym powodem było realne zagrożenie dla panujących, które stanowił niezależny ruch związkowy, zwłaszcza NSZZ „Solidarność”. Władza traciła poparcie, według badań OBOP w czerwcu 1981 zaufanie do rządu deklarowało 24 proc. respondentów, a działania PZPR popierało ledwie 6 proc. pytanych. Tymczasem Solidarność dobrze oceniało 62 proc. rodaków.

Fot. Wikipedia, domena publiczna
Wujek był symbolem

Pacyfikowane były wszelkie próby protestu, wykorzystywano wszelkie możliwe siły, nie tylko milicję, a i wojsko. Opór jednak trwał. Najgłośniejszą akcją władzy było stłumienie protestu w kopalni Wujek, w którym życie straciło dziewięciu górników.

Dziś historycy nazywają stan wojenny zamachem stanu, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dekrety Rady Państwa PRL wprowadzające stan wojenny w 1981 r. były niekonstytucyjne. Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 roku. 586 dni stanu wojennego to nie tylko stracone złudzenia co do tego, że komuniści skłonni są wprowadzić demokratyczne zmiany lub chociażby podzielić się władzą. 60 osób straciło życie, około 10 tys. było internowanych. Stan wojenny pokazał też, że niedemokratyczna władza jest w stanie zrobić wszystko, aby utrzymać się przy korycie.

Trudno oszacować zło wynikające ze stanu wojennego, nawet jeśli zgodzimy się z narracją, że najważniejsza była obrona przed interwencją wojsk ZSRR. W 2006 Instytut Pamięci Narodowej oszacował liczbę ofiar śmiertelnych stanu wojennego, które poniosły śmierć podczas strajków i manifestacji, na 56 osób. Z kolei Nadzwyczajna Komisja Sejmowa do zbadania działalności MSW ustaliła, że na skutek działań funkcjonariuszy MSW od wprowadzenia stanu wojennego do 1989 roku miało miejsce nie mniej niż 91 udokumentowanych przypadków zgonów. Jest możliwe, że całkowita liczba ofiar śmiertelnych sięga ponad 100.

Fot. Wikipedia, domena publiczna
„Chłopki” za drutami

Także w naszym regionie możemy znaleźć kilka symbolicznych scen. Już w nocy z 12 na 13 grudnia ogrodzono pomnik robotników w Zielonej Górze (popularne „Chłopki”). Mimo to pojawiły się u jego stóp znicze. Latem 1983 pomnik został ogrodzony drewnianym płotem, a następnie wywieziony i zakopany w jednej z pobliskich żwirowni. Ogółem w dawnym województwie zielonogórskim internowano 46 osób.

I jeszcze jeden lubuski “obrazek”. 13 grudnia 1981 r., mimo stanu wojennego, ks. Witold Andrzejewski odprawił w gorzowskiej katedrze mszę, podczas której poświęcono związkowy sztandar Solidarności w Elektrociepłowni i Zrembie; 14 grudnia ogłoszono strajki w Stilonie, Stolbudzie, Elektrociepłowni, Silwanie, witnickim Metalplaście, w Zakładach Mechanicznych w Sulęcinie. 16 grudnia 1981 r. kilkusetosobowy oddział MO, ROMO i ZOMO przy wsparciu wojska spacyfikował siłą strajk w ZM Gorzów.

31 sierpnia 1982 r., w rocznicę podpisania porozumień gdańskich, w śródmieściu Gorzowa doszło do starć zwolenników Solidarności z milicją. 5 stycznia 1982 r. Sąd Wojewódzki w Gorzowie skazał dziewięciu działaczy na kary od 10 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Fot. Wikipedia, domena publiczna
Pointa?

– Na tę akcję idziemy pod hasłem „ratowania Ojczyzny”, „ratowania narodu” – przekonywał gen. Jaruzelski ludzi ówczesnej władzy. Oficjalna propaganda przekonywała, że „władze PRL dążą do porozumienia. Tłumaczono, że puste półki w sklepach są wynikiem strajków, a więc winą „Solidarności”, która bez oglądania się na konsekwencje polityczne i międzynarodowe eskalowała konflikt z władzą. Usiłowano zbudować obraz, w którym realizujący własne interesy przywódcy „Solidarności” pogrążali kraj w chaosie, podczas gdy zorientowana na interes narodowy partia rządząca starała się ratować państwo. (…) To dlatego, informując o wprowadzeniu stanu wojennego, Jaruzelski podkreślał: Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści sieje spustoszenie psychiczne, chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski, awanturnikom trzeba skrępować ręce.”. Tak ocenia genezę wprowadzenia stanu wojennego jeden z historyków (Filip Musiał w Przystanek Historia. Epoka Solidarności).

Źródło: m.in. Wikipedia

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content