Poseł Kurzępa nie przyszedł na sesję sejmiku. Zostawił radnym obszerne pismo.

Pismo posła Kurzępy / Fot. Filip Pobihuszka, LCI
Podczas marcowej sesji sejmiku poseł Jacek Kurzępa miał osobiście ustosunkować się do doniesień o jego wyjątkowo dochodowej działalności. Tak się nie stało. Zamiast tego przed radnymi wylądowało liczące aż dziewięć stron pismo.

Afera z posłem Jackiem Kurzępą w roli głównej trwa już od tygodnia. Przypomnijmy: zaczęło się od obszernej publikacji „Gazety Wyborczej” z której dowiedzieliśmy się jak badania i projekty skupione wokół jego osoby zaczęły w tej kadencji przyciągać ogromne pieniądze. W ostatnich latach na badania i projekty realizowane przez posła Kurzępę i jego stowarzyszenie Matecznik Pomocniczości i Dobroci, różne ministerstwa i fundacje przekazały ponad 9,2 mln zł z publicznych pieniędzy.

Wszystko to poprzedził słynny już mail, który Jacek Kurzępa po przegranych wyborach wysłał do Michała Dworczyka, ówczesnego szefa Kancelarii Premiera. Żalił się w nim, że jego pensja wykładowcy ledwo starcza na spłatę rat kredytu. – Bez dodatkowego zatrudnienia nie przeżyję i popadnę w poważne kłopoty – pisał.

Po publikacji „Gazety Wyborczej” temat podchwyciły wszystkie ogólnopolskie media.

Udało nam się dodzwonić do posła Kurzępy. Obiecał, że do wszystkiego ustosunkuje się podczas marcowej sesji sejmiku lubuskiego.

Tak się jednak nie stało. A może i stało, tyle że połowicznie. Na wstępie obrad przewodniczący Wacław Maciuszonek poinformował, że poseł z przyczyn obiektywnych nie mógł dotrzeć na sejmik.

Zamiast wystąpienia Kurzępy, radni otrzymali obszerne, liczące sobie ponad dziewięć stron pismo, które poseł zatytułował „W odpowiedzi na zainteresowanie moimi aktywnościami naukowo-społeczno-politycznymi”.

Na wstępie podziękował za zainteresowanie jego „dokonaniami, pracami, aktywnością w przestrzeni publicznej”. – Zdaję sobie sprawę, że Państwa zainteresowanie mniej jest podyktowane fascynacją moją osobą, a bardziej reakcją na stawiane mi zarzuty ze strony wyraźnie sprecyzowanych grup polityków – czytamy.

Dalej Kurzępa wyjaśnia, że młodzieżą zajmuje się od zawsze i przez pół strony opisuje historię swoich badań. Wylicza też wszystkie swoje projekty, a także opisuje, w obszernym akapicie, swoją działalność w sejmie czy zaangażowania w działalność Narodowego Instytutu Wolności.

– W tzw. międzyczasie, jestem suflerem, osobą wpierającą, prowadzącą mentoring czy toutoring wobec różnych organizacji i stowarzyszeń – pisze lubuski poseł. – Nie dziwi mnie obiektywne, czy może mniej obiektywne opiniowanie i komentowanie tego co robię, czasami szukania „dziury w całym” – czytamy.

Kurzępa tłumaczy, że w momencie powrotu do sejmu zawiesił wszystkie funkcje, jakie sprawował w swoim stowarzyszeniu Matecznik Pomocniczości i Dobroci.

Dalej odnosi się do badań prowadzonych m.in. dla uniwersytetów w Zielonej Górze czy Szczecinie. – Nie było w zespole żadnym (…) osób nie przydatnych i nie potrzebnych. Każda jest kluczem do określonego tropu badawczego – czytamy. Poseł wyjaśnia też, że to z reguły grupa 30 osób. – W efekcie zatem kwoty sięgające 3 milionów złotych , są środkami na trzy lata – tyle z reguły trwa projekt badawczy (…), na około 30 pracujących przy nim osób – wyjaśnia.

W kolejnych akapitach poseł wraca do kwestii Matecznika. Pisze, że stowarzyszenie zostało powołane do życia w 2019 roku, jako „sformalizowanie dotychczasowej działalności osób je współtworzących”. Kurzępa wyjaśnia, że nigdy nie był prezesem stowarzyszenia, a funkcję sekretarza zawiesił po powrocie do sejmu.

Poseł wylicza też projekty, na jakie stowarzyszenie otrzymało dotacje – te same, o których pisała „Wyborcza”.

Przytacza też otrzymane pytania. Autorów nie podaje, można jednak domyślać się, że są to zapytania od dziennikarzy. Przy każdym załącza swoje tłumaczenia. Czytamy tam m.in, że wpisy w KRS nie zawsze odzwierciedlają stan faktyczny, że poseł prowadzi działalność pro bono, a także, że większość pozyskanych pieniędzy idzie na granty dla młodzieży, a tylko niewielka część na opłacenie kadry.

Przypomnijmy na koniec to, o czym pisała „Gazeta Wyborcza”, co zresztą każdy może sprawdzić na własną rękę.

Jednoosobowa działalność posła Kurzępy w tej kadencji okazała się być niezwykle dochodowa. – W oświadczeniu majątkowym za 2021 r. wykazuje prawie 400 tys. zł, podczas gdy rok wcześniej zaledwie 30 tys. zł – czytamy.

Kredyt hipoteczny, który parlamentarzysta wykazał na początku kadencji opiewał na 300 tys. zł. Między 2020 a 2021 rokiem kwota do spłaty zmalała z 276 tys. do niespełna 119 tys. zł.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content