Myślenie nie boli – poradnik na kampanię wyborczą (FELIETON)

Grafika: Pixabay
Narodowi populiści za nic mają intelekt wyborców. Dlatego przeinaczają fakty, zaprzeczają oczywistościom i jeszcze udają świętoszków z Jasnej Góry. W nazwie mają prawo, a niszczą praworządność. W nazwie mają sprawiedliwość, a faworyzują swoich i dzielą publiczne łupy po uważaniu. Sami z siebie stworzyli wieki oksymoron.

Populiści doprowadzili do tego, że „praworządny polski rząd” – to słowa, które brzmią dzisiaj równie wiarygodnie jak rosyjski konwój pokojowy w Ukrainie, a słowa „prawdomówny polski premier” brzmią równie abstrakcyjnie jak elektryczny samochód z napędem na słomę. Usłyszeć, że polskie władze bronią praw kobiet i stoją na straży konstytucji – to jak usłyszeć, że grupa Prigożyna składa się z sanitariuszek, niosących bezinteresowną pomoc Ukraińcom na polu bitwy. Usłyszeć, że polskie niebo jest chronione dzięki ministrowi Błaszczakowi, to jak usłyszeć, że HIMARSY to chińska podróbka rosyjskiej technologii, która trafia na Ukrainę z Iranu. Usłyszeć, że Kaczyński z Morawieckim otwierają tunel do Świnoujścia zbudowany za pieniądze z Unii Europejskiej, to jak usłyszeć, że Pałac Kultury i Nauki zbudowali kosmici w podzięce za kopernikański przewrót w Układzie Słonecznym. Doniesienia przedstawicieli pisowskiego rządu – to nieustający kabareton, który 30 proc. społeczeństwa wciąż traktuje jak poważny serwis agencji prasowych.

Mówić mogą wszystko, nawet to, że Jarosław Kaczyński jest jasnogórskim mesjaszem, który ma prawo wygłaszać homilie bez żadnego trybu. Chcą, by Polacy mu wierzyli jak Rosjanie w doniesienia Agencji TASS. Bez żadnych wątpliwości. Tymczasem wątpliwości, konstruktywna krytyka i weryfikacja każdej manipulacji jest fundamentem prawdy. Trzeba uodpornić się na kilka mechanizmów, którymi w trakcie kampanii posługują się populiści, chcący po raz kolejny omamić swoich wyborców.

Po pierwsze: gra emocjami, zwłaszcza strachem. Wyborca wystraszony to wyborca posłuszny, który uwierzy w każdą głupotę, byle uwolniła go od tego strachu. Dlatego populiści najpierw straszą uchodźcami, a potem mówią, że nie pozwolą na ich relokację. Najpierw straszą Niemcami a potem nie chcą przyjąć Patriotów, które Niemcy przekazali Polsce w ramach sojuszniczej współpracy w NATO, a zamiast tego domagają się reparacji za wojnę sprzed 80 lat.

Po drugie: zestawianie nieproporcjonalnych miar. Propagandziści rządowi zarzucali Tuskowi, że nosi buty za 3 tys. zł (które sam sobie kupił), a siedzieli cicho, kiedy Sasin marnował 70 mln zł (należące do polskich podatników) na fikcyjne wybory kopertowe. Podnosili larum w sprawie wartego kilka tysięcy „zegarka Nowaka”, a siedzieli cicho w sprawie afery z milionowymi dotacjami dla swoich w NCBR. Wszystko to w myśl zasady, że małe kwoty robią wrażenie na przeciętnym Kowalskim, bo są w zasięgu jego wyobraźni, a astronomiczne miliony i miliardy – to abstrakcyjna statystyka.

Po trzecie: teorie spiskowe. Wymyślona przez Macierewicza teoria „wybuchu smoleńskiego” to mit założycielski PiS, podgrzewany od dekady w kolejnych miesięcznicach. Kłamstwo powtórzone w mediach tysiące razy wydało owoce w postaci elektoratu odpornego na dowody i fakty. I teraz można mu wmówić nawet to, że rozmowa o pogodzie Tuska z Putinem na molo w Sopocie w 2009 r. dotyczyła planu aneksji Krymu, tudzież planu hakerskich ataków na mejle Dworczyka.

Po czwarte: odwracanie kota ogonem. Mechanizm polega na tym, żeby skłamać i od razu krzyczeć, że skłamali ich oponenci. Ukraść i od razu krzyczeć, że kradną ci, którzy im to złodziejstwo wytykają. Wszystko w myśl przysłowia o diable, który ubiera się w ornat i ogonem na mszę dzwoni. Esencją tego podejścia jest Lex Tusk. Oto Kaczyński ze swoją putinowską wizją państwa, któremu – jak sugerują niezależne od rządu media – w dojściu do władzy pomogła operacja rosyjskich służb specjalnych za pośrednictwem Falenty w 2015 r., chce teraz rozliczać i skazywać bez sądu swoich oponentów za uleganie putinowskim wpływom.

Po piąte: propaganda sukcesu i pompowana duma. Specjalnością populistów są ceremonie, defilady, parady i gołosłowne wystąpienia (specjalizują się w nich zwłaszcza Morawiecki, Obajtek i Glapiński). Stanowią one klasyczny przerost formy nad treścią, a wynika z nich tylko tyle, że Polska rośnie w siłę a ludziom się żyje dostatnio. Mówią o spadającej inflacji rok do roku, ale nie mówią o skumulowanej od kilku lat inflacji, która rujnuje domowe budżety. Mówią o murze na granicy z Białorusią, który powstrzymuje „dzikie hordy” z krajów islamskich, ale nie mówią o obajtkowym miasteczku Orlenu pod Płockiem dla tysięcy tanich pracowników z krajów islamskich.

Nikt nie wynalazł jeszcze szczepionki na populizm, propagandę i pranie mózgu. Trzeba liczyć na własny system odpornościowy, czyli myślenie. Cała nadzieja w tym, że myślenie nie boli.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content