Wielki pożar toksycznych chemikaliów w zielonogórskim Przylepie (AKTUALIZACJA WYDARZEŃ)

Fot. wlubuskie.pl
W Przylepie płonie hala magazynowa wypełniona po sufit toksycznymi odpadami. Nad Zielona Górą unoszą się kłęby czarnego, trującego dymu. O problemie pisaliśmy zaledwie trzy miesiące temu. Odpady leżały tam osiem lat. Sąd uznał, że bałagan posprzątać ma zielonogórski magistrat. Tymczasem urzędnicy dali sobie czas do 2026.

Palą się dawne zakłady mięsne w Przylepie, a konkretnie jedna z hal, gdzie na przełomie 2014 i 2015 firma z Wielkopolski składowała toksyczne odpady. Dym unosi się nad Łężycą i Czarkowem. – Siedzimy w domu, okna i drzwi pozamykane, ogłoszono zakaz wychodzenia z domów. Tragedia – mówi jedna z mieszkanek Czarkowa.

Ok. 21:00 miała miejsce konferencja Zespołu Zarządzania Kryzysowego. – Mamy w tej chwili badania, które potwierdzają, że są to węglowodory aromatyczne i ropopochodne w ilościach nie zagrażających życiu ludzkiemu ani zdrowiu. W związku z tym na ten moment nie podejmujemy decyzji o ewakuacji około 2,5 tysiąca mieszkańców Przylepu – poinformował Władysław Dajczak, wojewoda lubuski. Podkreślił, że badania będą prowadzone w sposób ciągły, więc ewakuacja teoretycznie jest możliwa, gdyby wskaźniki nagle przekroczyły normy.

Prezes miejskiego MZK w Zielonej Górze Robert Karwacki w rozmowie z TVN24 przekazał, że “na chwilę obecną do dyspozycji jest pięć autobusów”. – W gotowości mamy kolejnych pięć na terenie zajezdni – dodał. Na punkty ewakuacji wyznaczono trzy szkoły.

Strażacy apelują do okolicznych mieszkańców o postanie w domach oraz pozamykanie okien.

Z żywiołem walczy 20 zastępów straży pożarnej, zadysponowana została również Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemicznego z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Zielonej Górze. Akcja gaśnicza prowadzona jest zarówno z ziemi jak i z powietrza i może potrwać wiele godzin. Późnym wieczorem na pomoc lubuskim strażakom przybyli ich koledzy z innych województw.

– Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, pożar hali cały czas się rozwija, nie mamy go jeszcze opanowanego, widać ogromne kłęby dymu, co chwilę następują niekontrolowane wybuchy – informował po godzinie 18 rzecznik prasowy Lubuskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. kpt. mgr inż. Arkadiusz Kaniak, o czym informował portal TVN24.

Do zielonogórzan trafiają alerty RCB z prośbą o pozostanie w domach i pozamykanie okien z powodu pożaru “substancji niebezpiecznych”. Jak podało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, “SMS-owe ostrzeżenia uruchomiono również w pow.: zielonogórskim, świebodzińskim, krośnieńskim, żarskim, żagańskim, nowosolskim i wschowskim”.

Sobotnim wieczorem nad Zieloną Górą wiał południowo-zachodni wiatr, więc dym z Przylepu przemieszczał się w kierunku Łężycy.

– Mamy postawione w stan gotowości szpitale, w tym szpital kliniczny. Wzmocnione jest także pogotowie, dwa zespoły pogotowia ratunkowego są do dyspozycji – mówiła w “Faktach po Faktach” marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak. – Mamy wiedzę, że takich składowisk jest dużo więcej. Jest to olbrzymi problem w Polsce. Jestem przekonana, że w budżecie państwa powinny się znaleźć środki finansowe, żeby raz na zawsze te problemy rozwiązać – komentowała.

Dodała, że “wystarczyłoby zwiększyć dochody i uregulować sprawy finansowania samorządów”. – My byśmy sobie z tym poradzili – zapewniła.

Udało nam się porozmawiać z właścicielem hali. To on przed laty wydzierżawił halę firmie, która w sposób niezgodny z prawem składowała tam odpady. Po jakimś czasie właściciele spółki rozpłynęli się w powietrzu, a problem pozostał. Okazało się też, że tak oszukanych właścicieli hal było w Polsce więcej.

– Jestem poza Zieloną Górą, znajomi poinformowali mnie, że moja hala się pali – mówi właściciel feralnej nieruchomości w Przylepie. – Nie mam pojęcia skąd ten pożar, nie mam żadnych podejrzeń, nic nie wskazywało na to, że coś takie może się stać – mówi.

O wersji, w której podejrzenia spadną na niego mówi tak: – A niech sobie tak myślą.

Mężczyzna uważa, że pożar hali to polityczny koniec prezydenta Janusza Kubickiego. – Tak właśnie myślę. Dzwoniła do mnie znajoma z pewnej zielonogórskiej organizacji i jest tego samego zdania – mówi.

A nie jest to twierdzenie bezpodstawne. Zaledwie w kwietniu opisywaliśmy sprawę tykającej, toksycznej bomby w Przylepie:

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że to władze Zielonej Góry powinny usunąć odpady. Do dziś magistrat przeprowadził cztery przetargi, ale zapisana w budżecie kwota 10 mln zł za każdym razem okazywała się zbyt mała, choć do magistratu spłynęła kilka lat temu oferta za „jedyne” 12 mln zł. W ostatnim przetargu, z października 2021, najtańsza oferta opiewała już na blisko 31 mln zł.

Cały artykuł można przeczytać TUTAJ

Piszemy tam m.in. że “tuż przed świętami do właściciela hali w Przylepie trafiła decyzja zielonogórskiego magistratu. Prezydent miasta stwierdza w nim „konieczność niezwłocznego usunięcia i zagospodarowania wszystkich odpadów”.

I dalej: – Mimo że odpady leżą w Przylepie już ponad osiem lat, a pismo wprost mówi o tym, że trzeba się ich pozbyć jak najszybciej, to kilka akapitów dalej czytamy: „Działania (…) rozpoczną się od dnia 1 kwietnia 2023 i zakończą do dnia 31 marca 2026”.

Tymczasem Kubicki na swoim facebookowym profilu informowanie o pożarze rozpoczął od podkreślenia, że hala jest własnością prywatną. Wyłączył też możliwość komentowania postów.

– Ostatnio w RZG w czwartek o tym mówiłem. Prezydent nie rozwiązał problemu. Wiele razy o to apelowaliśmy, jako radni o to wnosiliśmy i zabezpieczaliśmy fundusze. Płonie składowisko niebezpiecznych substancji, skandal. Składowisko o zlikwidowanie którego wielokrotnie Prezydenta Kubickiego prosili mieszkańcy Przylepu, aktywiści i Radni. Bezskutecznie! – komentował na Facebooku zielonogórski radny PO, Marcin Pabierowski.

Do sprawy odniósł się też poseł Waldemar Sługocki.

– W Zielonej Górze płonie hala z toksycznymi odpadami, o której usunięcie od lat zabiegali społecznicy i radni PO. Prezydent Kubicki udawał, że nie ma problemu. Dziś, gdy zagrożone jest zdrowie mieszkańców, mówi o prywatnej hali… a minister środowiska J. Ozdoba bawi się w Elblągu – napisał na Twitterze.

Sprawę skomentowała też w mediach społecznościowych posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, która problemem hali zajmowała się od lat.

– Od 2018 r.z Ruchem Miejskim pyskowaliśmy ze to składowisko, które zostawili przestępcy w końcu się spali, zatruwając okolicę. Tam jest cała tablica Mendelejewa. Spychologia prezydenta Janusza Kubickiego który nie chciał wziąć odpowiedzialności i zrzucał obowiązek utylizacji na marszałkinię Elżbietę Annę Polak – czytamy.

Po godzinie 8:00 w niedzielę marszałek Polak poinformowała za pośrednictwem Facebooka: – Wiemy, co płonie w Przylepie – według ekspertyzy to niebezpieczna trucizna N-winyl, metylobenzen, ołów, toluen, ksylen oraz inne.

Wcześniej, bo o 6:25 odniosła się do decyzji wojewody o braku ewakuacji. Zapowiedziała, że na posiedzeniu sztabu zażąda okazania badań, na podstawie których podjęto taką decyzję. – Rok temu przedstawiciele rządu twierdzili, że Odra nie jest zatruta i można się w niej kąpać. Nie można im wierzyć – pisała.

Po konferencji prasowej wojewody oraz ministrów Jacka Ozdoby i Anny Moskwy, marszałek napisała, że spytała czy minister Moskwa wie jaka trucizna płonie w Przylepie i kto usunie skutki pożaru. – Nie mam odpowiedzi – napisała marszałek.

W samo południe przed Urzędem Marszałkowskim odbyła się konferencja prasowa z udziałem radnych miejskich z Platformy Obywatelskiej, lidera lubuskiej PO posła Waldemara Sługockiego i marszałek Elżbiety Anny Polak.

Zapraszamy do obejrzenia retransmisji z konferencji:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content