Będzie próba ratowania stadionu przy Sulechowskiej (ZDJĘCIA)

Kobieta biegnąca z wózkiem
Agnieszka Kozłowska stara się o renowację nawierzchni stadionu lekkoatletycznego w Zielonej Górze w ramach budżetu obywatelskiego
Parkrun 11 listopada w Zielonej Górze miał niepodległościowy charakter – to raz. A dwa – uczestnicy podpisywali się pod wnioskiem do budżetu obywatelskiego, dotyczącym położenia/wylania nowej nawierzchni na stadionie lekkoatletycznym przy ul. Sulechowskiej.

Podpisy zbierała Agnieszka Kozłowska, niegdyś lekkoatletka Olimpii Poznań. Czy długo dojrzewała do decyzji, że to mieszkańcy powinni wziąć sprawy renowacji stadionu w swoje ręce?

– Właściwie od kiedy zobaczyłam tę bieżnię – przyznaje pani Agnieszka. – W Zielonej Górze mieszkam od dwóch lat. A pamiętam stadion z czasów młodości, kiedy tu przyjeżdżałam na zawody, na ligę juniorów, mam nawet życiówkę na półtoraka… I bardzo się zdziwiłam, że jest taki zaniedbany. Jak zobaczyłam, że teraz będzie nabór wniosków, to od razu pierwsze, co mi przyszło do głowy, to żeby właśnie stadion tam wpleść.

11 listopada pani Agnieszka pokonała 5-kilometrowy dystans parkrunu w Zielonej Górze, pchając wózek z dzieciątkiem. A czy często trenuje na stadionie przy ul. Sulechowskiej? – Dawno nie biegałam, bo mam teraz inne obowiązki – tłumaczy – Ale wcześniej, jak się przygotowywałam do mistrzostw Polski masters – biegałam, robiłam treningi.

Miała być olimpiada, skończyło się na skandalu

Zielonogórzanie zainteresowani sprawami miasta, a także sportu doskonale wiedzą, jak decydenci traktują tu lekką atletykę i stadion przy ul. Sulechowskiej. W 2019 roku obiekt miał gościć najlepszych w kraju juniorów młodszych rywalizujących w ramach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Skończyło się na oczywistym skandalu i przeniesieniu zmagań do Poznania. Wniosków, niestety, nikt nie potrafił albo nie chciał wyciągnąć. Stadion wciąż nie ma licencji PZLA, więc żaden szanujący się lekkoatleta tu nie zawita, bo i po co, skoro jego wynik i tak nie zostanie oficjalnie uznany.

Decydenci wychodzą z założenia, że to “coś”, co jest przy ul. Sulechowskiej, w zupełności wystarczy amatorom biegania. I to w rzeczywistości, w której wiele lubuskich miast i miasteczek (i to nawet nie powiatowych) ma u siebie fajne stadioniki z dobrą tartanową bieżnią. I nie ma w niej pęknięć, nie rośnie tam mech…

Tymczasem ryba psuje się od głowy i niektórzy mieszkańcy są równie bezczelni, jak miejscy decydenci w podejściu do lekkiej atletyki. W trakcie październikowego mityngu przy ul. Sulechowskiej organizatorzy wzywali policję, bo pewna pani stwierdziła, że w czasie zawodów zrobi sobie trening. Między stekiem wyzwisk i bluzgów wyartykułowała, że “przecież teraz nikt tutaj nie biega”. Pani proponujemy wizytę na żużlowym stadionie przy ul. Wrocławskiej na meczu Falubazu i bieganie między wyścigami, bo “przecież teraz nikt tutaj nie jeździ”.

Czego tym razem chwyci się tonący?

Wróćmy jednak do wniosku do budżetu obywatelskiego. Biegowa brać ma w sobie niesamowite pokłady pozytywnej energii, którą potrafi zarażać. Tylko czy wystarczy tych pokładów, żeby zainfekować także mieszkańców Zielonej Góry na etapie głosowania, a następnie decydentów na etapie realizacji?

Mówią, że tonący brzydko się chwyta. Przeczuwamy więc, że decydenci chwycą się sprawy utylizacji tartanu, który trzeba wymienić. A doskonale wiemy, że władzom miasta z jakąkolwiek utylizacją jest bardzo nie po drodze…

Fotogaleria z niepodległościowego parkrunu w Zielonej Górze

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content