Czesław Fiedorowicz (PSL): – Elżbieta Witek doprowadziła do obumarcia sejmu (WIDEO)

Wczoraj w sejmie prezydent Duda zwracał się do polityków nowej większości, jako tych, którzy będą rządzili Polską, a wieczorem powierzył misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Jest to polityczna gra, kabaret czy zachowanie urągające powadze państwa? Czy gdyby dzisiaj był posłem, zagłosowałby za wyborem Elżbiety Witek na wicemarszałka sejmu? Jak będą wyglądały rządy nowej koalicji?

Rozmowa z Czesławem Fiedorowiczem z PSL, posłem na sejm II, III i V kadencji.

Nowa koalicja ma większość w sejmie, co potwierdził wybór prezydium sejmu, jednak prezydent powierzył misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Jak można to odbierać?

To nie jest wybór składu drużyny do meczu piłki nożnej. To jest wybór rządu, który ma przed sobą niesłychanie ważne zadania i każdy dzień, każda godzina jest ważna, kiedy  ten nowy rząd zacznie swoją pracę. Zwłaszcza, że większość wyborców, która poszła w tym rekordowym frekwencyjnie dniu wyborczym do urn, oczekuje sprawnego, szybkiego działania, bo nie mają pojęcia, nie rozumieją tych zawiłości, kto, kogo mianuje. Wiedzą na kogo głosowali i kto wygrał. Dlatego teraz mamy sytuację, która jest niestety przekazywana przez jeszcze rządzących w sposób zafałszowany.

Na czym ten komunikacyjny fałsz ze strony PiS polega?

Rządzący mówią tak: świętym prawem, czy polską dobrą tradycją jest to, że ten, kto wygrywa, dostaje misję powołania rządu. To jest absolutna nieprawda. Od 1989 roku mamy taką sytuację w Polsce, że misję powołania rządu otrzymuje przedstawiciel większości, która jest w stanie utworzyć rząd. Mieliśmy jeden przypadek w 1991 roku, gdy Unia Demokratyczna wygrała wybory, Bronisław Geremek dostał misję powołania rządu, nie mając zagwarantowanej demokratycznej większości. Jednak do dzisiaj wszyscy komentatorzy i wtedy eksperci politycznie mówili, że o to chodziło Lechowi Wałęsie, żeby politycznie skompromitować Bronisława Geremka. Wydaje mi się, że tu możemy mieć podobną sytuację. Zatem, kiedy PiS odwołuje się do tradycji, to niestety fałszywie podaje fakty, bo wtedy skutecznie powoływano rząd, kiedy była taka większość, która dawała gwarancję uzyskania wotum zaufania.

Prezydent podczas inauguracyjnego posiedzenia sejmu X kadencji zwracał się w orędziu do przyszłej formacji rządzącej, wręcz ją pouczał i ganił, ale później wykazał się skrajną niekonsekwencją.

Wystąpienie prezydenta było groteskowe i żałosne powiedziałbym, ale w mniejszym stopniu musimy sobie żartować z tego, chociaż rzeczywiście brzmiało to humorystycznie. Za chwilę miał powierzyć Morawieckiemu tworzenie rządu, a zwracał się do Tuska, którego przestrzegał czego nie zrobi, czyli miał świadomość tego, że ten żałosny scenariusz z Morawieckim skazany jest na porażkę. Nie wykluczam tego, co jest bardzo prawdopodobne, że prezydent Andrzej Duda chce kompletnie ośmieszyć Mateusza Morawieckiego. Jeśli jednak konsekwentnie tego nie zrobimy, nie damy instrumentów szybkiego rządzenia, to tworzenie, uchwalanie budżetu tuż przed Świętami Bożego Narodzenia będzie ewenementem. Jeszcze nigdy w historii Polski nowotworzony rząd nie miał tak mało czasu na uchwalenie budżetu państwa. Przypominam, że nieuchwalenie budżetu może spowodować rozwiązanie sejmu i ponowne wybory, zatem sytuacja jest zupełnie dramatyczna.

Można stwierdzić, że prezydent Duda wreszcie poczuł się ważny. Stawiał żądania i wręcz groził nowej większości w  sejmie.

 Tak, nagle sobie przypomniał, że ma taki instrument jak weto i będzie szastał tym wetem na prawo i lewo. To jest arcytrudna sytuacja w jakiej opozycja wygrała wybory. Bo nie ma takiej sytuacji nigdzie w Europie, w niewielu krajach na świecie mamy taką sytuację, gdzie wygrała koalicja, która podpisała swoją umowę koalicyjną, jest gotowa do rządzenia, wskazała Donalda Tuska na premiera, a jednocześnie w takim systemie konstytucyjnym, jaki stworzyliśmy, prezydent ma zbyt duży instrument jako ten, który wskazuje kandydata na premiera. Nie można bez prezydenta powołać kandydata na premiera. Nie można bez prezydenta powołać rządu i do tego mamy najważniejszy urząd władzy sądowniczej, czyli Trybunał Konstytucyjny, który jest kompletnie podporządkowany PiS.

Mogą minąć nawet dwa miesiące od wyborów do powołania nowego rządu. Może tu rysuje się potrzeba zmiany konstytucji?

Nigdy nie ma takiej sytuacji, która by wprowadzała błogi spokój. Sam głosowałem za tą konstytucją w 1997 roku. Wydaje mi się, że wtedy uchwalając konstytucję, mieliśmy takie przekonanie, że kto by nie był prezydentem RP, będzie szanował demokrację, wyniki wyborów i nie będzie rozgrywek takim instrumentem, jak banalna sprawa w przypadku prezydenta – wyznaczenia premiera. Bo to nie jest jakaś funkcja, w której zakładano, że prezydent musi szukać kandydata. Jeżeli naród rozstrzygnął i jest jakaś koalicja to powinien to uroczyście przekazać prezydent. Tutaj niestety prezydent Andrzej Duda tego nie robi. Ja na szczęście mam wielkie zaufanie do tej koalicji, a przede wszystkim do Donalda Tuska – absolutnie wybitnego polityka w Europie.

Gdyby pan był posłem też zagłosowałby pan przeciwko wyborowi Elżbiety Witek na wicemarszałka?

Zdecydowanie. Pani Witek doprowadziła prawie do obumarcia sejmu. Polski sejm sprowadził się mniej więcej do PRL-owskiego sejmu, który się zbierał na sesje, żeby przyklepać to, co komitet centralny uchwalił. Ukrócono czas debat, wyeliminowano prawie trzecie czytania i poważne konsultacje społeczne…Sejm był bardzo nieobiektywny i prawa posłów były bardzo istotnie ograniczane.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content