Historyczne winorośla nie muszą kolidować z nową obwodnicą (WIDEO)

Rozmowa w studiu LCI ze Sławomirem Kotylakiem, dyr Dep. Infrastruktury Transportowej
fot. Ł. Wawer / LCI

Od kilku dni głośno jest o społecznej petycji ws. ochrony historycznie i przyrodniczo cennych terenów w Łazie przed budową obwodnicy Droszkowa, którą realizuje Zarząd Dróg Wojewódzkich. Jakie są szanse, aby zminimalizować skutki negatywnego oddziaływania na środowisko i ocalić możliwe jak najwięcej ze starej winnicy? Dlaczego zmiana wariantu wytyczonej drogi jest już niemożliwa i czemu wcześniej nie wpłynęły wnioski w tej sprawie? W studiu LCI rozmawiamy z przedstawicielami stron sporu. Wszyscy zapewniają, że chcą się porozumieć w tej sprawie i wybierają się za jakiś czas na… wspólny „spacer” wzdłuż planowanej drogi, aby sprawdzić, co można zrobić, aby zachować jak najwięcej przyrodniczego i kulturowego dobra bez szkody dla inwestycji.

Na odcinku, który jest przedmiotem sporu, droga ma przeciąć wzgórze i winnice, o czym było wiadomo już od dawna – Zarząd Dróg Wojewódzkich przeprowadził konsultacje społeczne w tej sprawie w 2017 roku.  Jak mówił podczas audycji w Radiu Zachód Paweł Tonder, dyrektor ZDW, wpłynęło wtedy ok. 200 wniosków, była to i jest nadal inwestycja budząca duże zainteresowanie społeczne. Później, w 2022 roku, kiedy złożony został wniosek o wydanie decyzji środowiskowej, również był czas na zgłaszanie uwag.  Odbył się też szereg spotkań z przedstawicielami stron, którymi są – Urząd Marszałkowski i Zarząd Dróg Wojewódzkich, który realizuje inwestycję, a społecznikami i aktywistami zaangażowanymi w obronę terenów, na których znajdują się podobno bardzo wiekowe i unikatowe odmiany winorośli.

Krzysztofa Fedorowicza, winiarza, pisarza i społecznika związanego z Fundacją Tłocznia, autora petycji przeciwko wariantowi budowy obwodnicy Droszkowa, który ma zniszczyć wartościowe historycznie tereny, zapytaliśmy czego dotyczy ten dokument.

– Ta petycja dotyczy wizytówki województwa lubuskiego, czyli starej winnicy, która może stać się winnicą zabytkową, bo złożyliśmy wniosek do konserwatora zabytków o wpis do rejestru zabytków. Winnica w Łazie, miejsce jeszcze tydzień temu prawie nikomu nie znane, nagle słynne w Polsce, i z ogromnym potencjałem turystycznym, więc petycja dotyczy tego, by ochronić winnicę, by w dalszej kolejności o nią zadbać; by ludzie mogli zobaczyć miejsce, gdzie krzewy winorośli rosną od kilkuset lat – mówił Krzysztof Fedorowicz, podkreślając, że ślady dotyczące historycznej winnicy można odnaleźć nie tylko na starych mapach: – Chodząc tamtędy, około 20 lat temu, znalazłem stare krzewy, które się pną po drzewach. Mapy z XIX, z XX wieku potwierdzały to siedlisko.

Krzysztof Fedorowicz zapewnia, że nie jest przeciwnikiem budowy obwodnicy Droszkowa – chodzi tylko o  odcinek przebiegający przez Łaz. – Było kilka wariantów i według mnie wybrano najtrudniejszy, który ingeruje w przyrodę.  Winiarz powołuje się na decyzję środowiskową wydaną przez wójta gminy Zabór, w której nie ma nic o wartościach kulturowych tego obszaru.

Zapytany, dlaczego teraz akurat teraz – dopiero teraz – pojawiła się ta petycja, Krzysztof Fedorowicz przyznał, że cały ciężar zgłaszanych wtedy uwag dotyczył Droszkowa, gdzie był duży konflikt: –  Myślałem nawinie, że pisząc w interncie pod postami, że będą tam krzewy, nie sądziłem, że zostanie wybrany ten a nie inny wariant.

– Będziemy rozmawiać na ten temat w urzędzie marszałkowskim dalej i mam nadzieję, że znajdziemy dobre rozwiązanie – powiedział Krzysztof Fedorowicz na koniec rozmowy, podkreślając również potencjał turystyczny obszaru, którego tyczy się spór.

O tym samym zapewniał w studiu LCI Sławomir Kotylak, dyrektor Departamentu Infrastruktury Transportowej UMWL, nadzorujący Zarząd Dróg Wojewódzkich, którego zapytaliśmy m.in. o możliwość zmiany wariantu wytyczonej trasy, o co apelują autorzy petycji:

– Petycji wpływa coraz więcej, bo już wpłynęła druga, powiedziałbym „kontrpetycja”, nawiązująca do tego, by Zarząd Dróg Wojewódzkich w żadnym wypadku nie wycofywał się z inwestycji, i ją jak najszybciej realizował – mówił dyr. Kotylak. – I to jest petycja mieszkańców Droszkowa, podpisana przez ponad 300 osób. Inwestycje drogowe mają to do siebie, że jakby je nie przeprowadzać, to zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie niezadowolony. My jesteśmy po rozmowach z przedstawicielami Fundacji Tłocznia. Rozmowy prowadzimy już od grudnia. I jestem trochę zaskoczony zmianą narracji w pewnym momencie. Podczas spotkań w urzędzie wypracowaliśmy korekty, jeśli chodzi o rozwiązania techniczne planowanej inwestycji. Te rozwiązania zostały przyjęte z dużym zadowoleniem (przez drugą stronę- red.). One ograniczały w sposób maksymalny ingerencję w środowisko naturalne. A potem, ku naszemu zdziwieniu, pojawiła się informacja, że „marszałek nie odpowiada w sposób zadowalający na petycję”…. Czyli od kilku dni jest sytuacja powrotu do punktu wyjścia…

Za sprawą petycji, o sprawie stało się głośno w całej Polsce.

– Tym bardziej nas dziwi, że ktoś w Białowieży ma decydować o tym, jak się ma mieszkać w Droszkowie – zauważył Sławomir Kotylak. –  Więc tutaj nie powinna być decydująca skala liczby podpisów tej petycji, ale kto ją podpisuje. Bo jeżeli pod petycją o nieprzerywanie inwestycji i budowanie jej w zaplanowanym przebiegu, podpisuje się ponad 300 mieszkańców Droszkowa, to ja nie chcę kłaść na szali, czyja petycja jest ważniejsza. Jestem od tego, by realizować inwestycje drogowe.

Dyrektor Kotylak przypomniał, iż w 2017 roku, w trakcie konsultacji społecznych, wpłynęło ponad 200 uwag. – I każda z nich była indywidualnie rozpatrywana. I z tego co pamiętam, ponad 130 z nich znalazło odzwierciedlenie w projekcie, który jest obecnie procedowany. I to, tak naprawdę, jest odpowiedź na pytanie – czy ta inwestycja ma charakter pro-społeczny? Bo budowanie dróg, samo w sobie, ma taki charakter, a także sposób realizacji takiej inwestycji. W tym wypadku, uważamy, że wszystkie działania były wręcz przewymiarowane, jeśli chodzi o kontakt ze społeczeństwem. Nie ma ustawowego obowiązku przeprowadzania takich konsultacji, a mimo to, one się odbyły. Mało tego: każda ze stron miała możliwość, w ciągu sześciu miesięcy od wydania pierwszej decyzji środowiskowej, skierowania swoich uwag. Tu też nie wydarzyło się nic takiego, co wskazywałoby, na podnoszone, już po całym procesie, głosy Fundacji Tłocznia, że zostały pominięte elementy infrastruktury środowiska naturalnego. A dodam, że w przypadku pomników przyrody, przebieg drogi został wręcz dopasowany do zinwentaryzowanych na tej trasie obiektów, co z punktu widzenia inżynieryjnego stanowiło niejednokrotnie wyzwanie.

Dyrektor Departamentu Infrastruktury Transportowej mówił również o tym, że podczas grudniowych spotkań w tej sprawie przedstawiono propozycje, które jasno wskazywały pewne kwestie: – Jeśli okazałoby się, że po wspólnym przeglądzie inwetaryzacyjnym, z udziałem stron, po wyznaczeniu przebiegu drogi, gdyby napotkano jakieś niezinwentaryzowane elementy np. stare winorośla, to jesteśmy otwarci na ten pomysł i na wszelkie propozycje specjalistów, by zabezpieczyć te elementy. Ewentualnie odpowiedzieć na pytanie czy je przenieść, a jeśli tak, to gdzie. Zapewniam, że z naszej strony jest pełna otwartość na takie działania. – podkreślał w rozmowie w studiu LCI dyrektor Kotylak.

Zapraszamy do obejrzenia obydwu rozmów:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content