Czy tu się coś wykoleiło? Dlaczego lubuskim pociągom tak trudno wrócić na dobre tory? (WIDEO)

Fot. LCI
Mimo programu naprawczego i kar nakładanych na przewoźnika, pasażerowie publicznych przewozów kolejowych nadal skarżą się na chaos. Pociągi albo są odwoływane, albo mają opóźnienia. Przyczyn jest wiele. Samorząd województwa tłumaczy, że przewoźnik – czyli państwowa spółka Polregio – sobie nie radzi, choć otrzymuje coraz większe pieniądze i tabor od regionu. Do tego mamy zaległości z elektryfikacją lubuskich linii, a rząd PiS ten proces jeszcze opóźnił. Tymczasem niedługo firmy przestaną produkować pojazdy spalinowe. Czy czara goryczy się przelała? W sprawie sytuacji na kolei interweniuje zarówno wojewoda jak i lubuscy parlamentarzyści.

Na stacjach w Gorzowie Wlkp. słychać głośne narzekania i rozczarowanie. Kogo byśmy nie spytali – odpowiedź brzmi podobnie.

Dojadę? Nie dojadę? To ruletka.

Marcel z Nowiny Wielkich – Spóźnienia zdarzają się codziennie. Godzina, dwie opóźnienia, rzadziej mniej. Na szczęście mam wybór sposobu dojazdu do celu, ale dużo osób ma problem. Maja dojeżdża z Kostrzyna nad Odrą – Aktualnie jestem w klasie maturalnej, w tym tygodniu praktycznie nie byłam w szkole. Jeden dzień tylko, no i dzisiaj mi się udało przyjechać. Na kierunku Kostrzyn ciągle są odwoływane pociągi. Nie mam alternatywy, może jak będę miała prawo jazdy, to będę jeździć autem, ale to są większe koszty. Józefina z Kostrzyna nad Odrą – Teraz muszę czekać 30 minut, a ostatnio był całkowicie odwołany. Musiałyśmy z koleżankami dzwonić po rodziców. Ciężko jest tak dojeżdżać, szczególnie w zimie. Jak tak siedzimy na dworcu to mamy nadzieję, że jednak przyjedzie. Zajęcia kończymy o 13, a o 13.50 mamy pociąg. Jak jest odwołany to musimy czekać do 15 albo nawet 16. Wolimy dzwonić od razu o rodziców. Bartek z Myśliborza –Jeżdżę dość regularnie na trasie Gorzów-Poznań i z powrotem, spóźnienia i odwołane pociągi, to się zdarza dość często. Zazwyczaj w niedziele zdarzało się, że nie pojawiał się nawet człowiek, który miał poprowadzić pociąg. To była dość ciekawa sytuacja. większość ludzi, która podróżuje regularnie już do tego przywykła.

Pasażerowie biją na alarm

Mieszkańcy opisują chaos na kolei w internecie. Coraz więcej publikacji w lubuskich mediach o problemach pasażerów. Niektórzy Lubuszanie piszą w tej sprawie do Urzędu Marszałkowskiego. Przypomnijmy, urzędnicy o problemie wiedzą i wyciągają od przewoźnika – spółki Polregio konsekwencje. Od kilku miesięcy realizowany jest program naprawczy. – Efekty są poniżej naszych oczekiwań – przyznaje marszałek województwa lubuskiego Marcin Jabłoński. – Naliczamy wielomilionowe kary przewoźnikowi, który niestety wciąż nie potrafi pokonać różnego rodzaju ograniczeń i przeciwności losu. Trochę też jest tak, że pasażerowie są mocno uwrażliwieni na tle tych wszystkich perturbacji kolejowych. Różnego rodzaju inne przyczyny opóźnień, odwołań pociągów, są przypisywane samorządowi województwa i Polregio. Tymczasem mają miejsce także zupełnie inne awarie, których przyczyna nie leży w kompetencjach województwa. To są sieci kolejowe, które utrzymywane są przez państwo i inną jeszcze spółkę Polskie Linie Kolejowe, na którą już nie mamy żadnego wpływu.

Do tego dochodzą np. takie problemy, o jakich obszernie napisaliśmy TUTAJ.

Największą naszą bolączką jest to, żeby te pociągi, które mamy zaplanowane w bieżącym rozkładzie po prostu jeździły – tłumaczy Arkadiusz Mieczyński, z-ca dyrektora departamentu infrastruktury transportowej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego, prozaiczne, a jednak problematyczne. – Zapytaliśmy zatem, w czym problem. – Chodzi o awarie i problemy z utrzymaniem taboru przez przewoźnika. W rozmowach z zarządem spółki firma przyznała, że ma kłopoty z trzymaniem taboru. Województwo lubuskie przekazało przewoźnikowi 23 jednostki, z czego 20 to są pojazdy spalinowe, trzy to elektryczne zespoły trakcyjne. Ponad 70% tras w regionie jest niezelektryfikowanych. Przewoźnik sam skierował 8 pojazdów do obsługi lubuskich połączeń. Pięć jest elektrycznych. Niestety okazuje się, że to za mało. Powinno wystarczyć 17 pojazdów spalinowych, żeby zrealizować wszystkie połączenia na naszych liniach. Problemy przewoźnika powodują, że niemalże codziennie mamy wyłączonych kilkanaście jednostek – podkreśla A.Mieczyński.

Zapewniam że podejmujemy wszelkie możliwe starania, aby poprawić tę sytuację – tłumaczy marszałek Marcin Jabłoński.- Próbujemy przyspieszyć wprowadzenie na lubuskie tory pojazdów, które kupiliśmy w firmie Cegielski.To są dwa nowe szynobusy, które jeszcze poddawane są różnego rodzaju procesom homologacji, certyfikacji. Dyskutujemy także o jakichś nadzwyczajnych działaniach, nasi pracownicy, a także posłowie odwiedzali już ministrów nowego rządu. Chcemy wywrzeć presję na Polregio, to jest duża spółka, w której większość udziałów ma rządowa Agencja Rozwoju Przemysłu -. Lubuska posłana Krystyna Sibińska mówi stanowczo – To co dzieje się na kolei, zwłaszcza w sektorze zarządzanym przez Polregio, to jest dramat. Jestem na bieżąco z sytuacją, zarówno z pasażerami, jak i z Urzędem Marszałkowskim. W ubiegłym tygodniu byłam na spotkaniu z panem ministrem Piotrem Malepszakiem, który odpowiada za kolej w Ministerstwie Infrastruktury. Jest to człowiek z bardzo dużą wiedzą i doświadczeniem, doskonale zna sytuację na naszym lokalnym rynku. Ustaliliśmy pewne działania, mamy kilka pomysłów. Musi dojść do szczegółowego rozliczenia działalności Polregio, bo oni są nie wydolni i nie radzą sobie z realizacją umowy z samorządem Województwa Lubuskiego. Sytuacja eskalowała do tego, że należy podjąć drastyczne kroki.

Spalinowe pojazdy idą do lamusa…

Jedną z przyczyn problemów kolejowych w regionie, jest niezelektryfikowanie linii kolejowych. Dlatego Marek Cebula, nowy wojewoda lubuski zrobił już wstępne rozeznanie tej sytuacji. – Specjaliści od kolejnictwa, z którymi się spotkałem i z którymi był prezydent Gorzowa, powiedzieli wprost jakie są problemy dzisiaj jeśli chodzi o wykluczenie komunikacyjne Gorzowa Wielkopolskiego. Elektryfikacja linii 203 to zadanie bardzo złożone, na które potrzeba w tej chwili zgodnie z szacunkami około 3 mld zł. Rozwiązaniem częściowym problemu byłaby szybka i prosta inwestycja, czyli łącznica w Kostrzynie. Tory, które dziś mijają się na dwóch poziomach, gdyby udało się je połączyć, to automatycznie załatwiłoby to część wykluczenia komunikacyjnego, czyli linia Szczecin-Poznań-Zielona Góra łączyłaby się. Koszt tej inwestycji jest szacowany na około 80 mln zł. Wydaje się, że jest to prostsza inwestycja, za dużo mniejsze pieniądze. To 850 metrowy odcinek torów i ta inwestycja może zostać ukończona za naszej kadencji. Elektryfikacja linii 203 to z kolei zadanie złożone, a perspektywa czasowa to co najmniej 6 lat, łącznie z badaniami środowiskowymi. W momencie zamknięcia linii 203 podczas realizacji elektryfikacji, my będziemy jeszcze bardziej komunikacyjnie wyłączeni. W związku z tym jeszcze bardziej nam zależy na połączeniu przez Kostrzyn. Gdyby ta łącznica powstała, pozwoliłoby to wyłączyć 203 i skierować ruch przez Skwierzynę. Intercity zakupuje już pociągi elektryczno-spalinowe, co oznacza, że pociągi dalekobieżne mogą wjechać na linie niezelektryfikowane. Pozwoli na spokojne realizowanie robót na 203, będzie bowiem linia równoległa. Nie chciałbym doczekać momentu, że przez 6 lat ludzie będą jeździć komunikacją zastępczą, autobusami – podkreśla wojewoda.

Zapraszamy do materiału wideo:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content