65 hektarów skażonego terenu, realne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców – to jedne z wniosków, które znalazły się w raporcie biegłych powołanych przez prokuraturę do zbadania konsekwencji pożaru w Przylepie. Swoje działania w tym zakresie intensyfikuje również wojewoda lubuski, który powołuje zespół ds. rzetelnego zbadania tej sprawy. Problemów nie widzi nadal prezydent Zielonej Góry – czy może to wpłynąć na wybory prezydenckie w mieście?
Gościem LCI była Joanna Liddane – aktywistka miejska, Partia Zieloni.
Przez pewien czas wokół Przylepu była cisza, ale ostatnie informacje prokuratury na nowo rozgrzały temat konsekwencji tej katastrofy.
Mieszkańcy liczą cały czas na to, że ktoś im powie, czy chociażby mogą uprawiać ogrody w okolicy pogorzeliska. Dochodzą do mnie głosy działkowców, tych słynnych działek sytuowanych blisko pogorzeliska, że oni tak naprawdę nie wiedzą czy oni mogą uprawiać tą ziemię, czy nie mogą. Prokuratura powiedziała jasno, więc na chłopski rozum każdy, kto chce zadbać o swoje zdrowie, po prostu tę działkę porzuci. Działkowcy i społecznicy oczekiwaliśmy, że prezydent Zielonej Góry powie np. o odszkodowaniach za te działki, byleby na nich nie uprawiać. Prokuratura udowodniła, że 65 hektarów jest skażonych; gleba, rośliny, powietrze, woda…To nie powinno być użytkowane. Ludzie cały czas tam żyją, oddychają tym powietrzem, to może nie dokładać sobie dodatkowych problemów i np. nie jeść owoców, nie uprawiać tych działek czy ogrodów. Takiego ostrzeżenia cały czas nie ma.
Nawet po przedstawionych ekspertyzach prokuratury sytuacja się nie zmieniła? Nie ma żadnej reakcji ze strony władz miasta?
Nie ma takich rozmów, a ja odczytuję to wręcz jako wprowadzanie ludzi w błąd od 6 miesięcy, czyli prokuratura mówi jedno, wszystko jest czarno na białym, a prezydent robi z siebie ofiarę i usprawiedliwia urzędniczkę Klaudię Baranowską, która nawoływała ze sceny na dożynkach: „jesteście bezpieczni, bawcie się, jest super.” Cały czas ta narracja urzędu miasta jest totalnie nieodpowiedzialna. Nie tylko ja mam wrażenie, że prezydent jest skrajnie nieodpowiedzialny. To jest niebezpieczny człowiek, który nie ma odwagi od pól roku, nawet po doniesieniach prokuratury, nie jest w stanie stanąć przed ludźmi i powiedzieć: „słuchajcie, zrobiłem błąd, powinien powiedzieć to wcześniej, a teraz trzeba zrobić to i to, powołam do tego specjalistów.
Może nie ma już odwrotu od narracji, którą prezydent Kubicki i miasto forsują od miesięcy, skoro za chwilę są wybory samorządowe?
Tak. To jest ewidentna gra od 6 miesięcy gra, żeby zamieść sprawę pod dywan, żeby nie mówić ludziom prawdy. To świadczy tylko o tym, że nie traktuje się mieszkańców poważnie. Proszę zauważyć, że Czerwieńsk się obudził po czasie. Ludzie z gminy Czerwieńsk, którzy też nie byli ostrzegani, chociaż wszystkie zatrute wody poszły w ich kierunku. Dziś się budzą, piszą pisma, robią konferencje i chcą nowego burmistrza, bo obecny ich zawiódł. Cały czas milczał, tak samo jak prezydent Kubicki. Mam wrażenie, że w żadnym państwie, które traktuje mieszkańców poważnie takie zachowania nie byłyby tolerowane. Niestety jednak, my sami dajemy się traktować w taki sposób.
Cała rozmowa: