Okazałe zwycięstwo Lechii. Warta dwa razy doznała szoku (ZDJĘCIA)

Sześciu mężczyzn na boisku
Jakub Kołodenny zdobywa czwartą bramkę dla Lechii
Piłkarze Lechii Zielona Góra pokonali 4:0 Wartę Gorzów. Na listę strzelców wpisali się: Tomasz Matuszewski, Przemysław Mycan, Mateusz Zientarski i Jakub Kołodenny. Dla obu zespołów był to ostatni sparing przed rundą wiosenną III ligi.

Sobotni (24 lutego) mecz rozegrano w Zawadzie, czyli na boisku z naturalną nawierzchnią. Do przerwy Lechia prowadziła po bramce zdobytej głową przez Tomasza Matuszewskiego. W drugiej połowie zielonogórzanie dołożyli jeszcze trzy gole. Na 2:0 podwyższył Przemysław Mycan, na 3:0 trafił Mateusz Zientarski, a wynik ustalił Jakub Kołodenny.

Rzut wolny dla Warty. W bramce Lechii Wojciech Fabisiak

Po przerwie w barwach Warty na murawie pojawił się Paweł Krauz. Niestety, w trakcie jednej z akcji upadł, krzycząc z bólu. Chwilę później z pomocą kolegów opuścił boisko. Nie wyglądało to dobrze…

– Odgłos był taki, że coś strzeliło. Na początku myślałem, że to coś w ochraniacz, ale Paweł mówi, że w kolanie coś mu się stało. Na ten moment jest więc nieciekawie – tłumaczył nam na gorąco Mateusz Konefał, trener gorzowian.

Mateusz Konefał: W organizacji gry Lechia nas zjadła

– Doznaliśmy dzisiaj dwa razy szoku. W postaci przejścia ze sztucznej nawierzchni na naturalną – to po pierwsze. A po drugie – jeśli chodzi o organizację gry. Lechia nas dzisiaj w tym elemencie zjadła. Chcieliśmy funkcjonować w wysokim pressingu, natomiast wyglądaliśmy w tym elemencie bardzo słabo. Jest to dla nas fajny materiał do tego, aby zacząć w treningu też zwracać na to uwagę i przygotować się pod rozgrywki ligowe. Sparing, mimo że przegrany, to dla nas na plus, bo na pewno wyciągniemy wnioski – skomentował trener Konefał.

Wiemy, nad jakim elementem Warta musi popracować. A co było na plus?

– Zaangażowanie – to było OK. Mojemu zespołowi praktycznie nigdy tego nie brakuje. Natomiast żałuję, że organizacja gry nie była taka, jakiej byśmy oczekiwali. Wczoraj trening był formacyjny, a dzisiaj wyszło to słabo. Widocznie jeden trening to za mało, trzeba poprzez proces treningowy cały czas w tych elementach się poprawiać – podkreślił trener Konefał.

Andrzej Sawicki: Mamy więcej jakości. Patrzymy optymistycznie

– Myślę, że wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Jak już mówiłem, jest nowy impuls. Oczywiście, też mamy więcej jakości, bo przyjście Rafała [Figiela] i Sebastiana [Górskiego] to spowodowało. Poza tym, że walczyliśmy z dużą liczbą urazów i jeszcze jest część zawodników, którym brakuje czasu do dojścia do pełnej dyspozycji. Natomiast z reszty, jeśli chodzi o plan, który wykonaliśmy, to jestem naprawdę zadowolony. Powiedziałbym, że optymistycznie patrzymy, aczkolwiek nie patrzymy też przez pryzmat wyników w lidze zimowej – ocenił Andrzej Sawicki, trener Lechii.

Wiemy, że Warta miała spory kłopot z przejściem z murawy sztucznej na naturalną. A jak poradzili sobie z tym zielonogórzanie?

– Uważam, że pierwsze 30 minut było naprawdę fajne w naszym wykonaniu. Ale już w przerwie zawodnicy sygnalizowali, że bardzo mocno weszło to w nogi. To jest właśnie proces przejścia z twardych nawierzchni. Potrzebujesz nie jednego wejścia, tylko z dziesięciu dni, dziesięciu wejść, aby organizm się przestawił. Mięśnie całkowicie inaczej pracują na takiej nawierzchni. Było widać też po tempie w drugiej połowie, że siadło trochę, bo to jest naturalne, naturalna kolej rzeczy – wyjaśnił trener Sawicki.

Fotogaleria ze sparingu Lechia Zielona Góra – Warta Gorzów

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content