Prof. Macała: Zachód ma coraz mniej serca do pomagania Ukrainie (WIDEO)

Czy śmierć Nawalnego jest sygnałem wysyłanym przez Putina do Zachodu? Czy kolejne rosyjskie sukcesy na Ukrainie zmobilizują NATO do działania? Czy Zachód jest bezradny? Takie komentarze można było usłyszeć po zakończeniu monachijskiej konferencji bezpieczeństwa, a w tle pozostają wybory prezydenckie w USA, które odbędą się jesienią, a już dzisiaj wpływają na to, co dzieje się m.in. z Ukrainą. Co geopolitycznie oznaczać będzie powrót Trumpa na stanowiska prezydenta USA?

Gościem “Rozmowy Dnia” LCI był prof. Jarosław Macała z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UZ.

Śmierć Nawalnego w czasie, gdy w Monachium odbywała się coroczna konferencja dotycząca bezpieczeństwa, nie była przypadkowa?

Czy była przypadkiem? Tego nie wiemy. Faktem jest natomiast, że najprawdopodobniej został zamordowany, bo trudno uznać, że popełnił samobójstwo, więc i tak za jego śmierć odpowiadają rosyjskie władze. Co do tego nie ma wątpliwości. Czy występuje koincydencja między śmiercią Nawalnego, a konferencją w Monachium? Na pewno to przyczyniło się do tego, że na tej konferencji stało się to jednym z motywów, pokazującym oblicze współczesnej Rosji. To z kolei ma znaczenie dla postawy innych uczestników systemu międzynarodowego, którzy zobaczyli do czego zdolna jest współczesna Rosja, a dokładniej jej przywódca.

Putin wysłał sygnał Zachodowi, że mogą mówić i robić, co chcą, a on i tak dalej będzie robił swoje?

Nie ma wątpliwości, że Putin jest jedynowładcą w Rosji. Nieważne czy nazwiemy go dyktatorem czy prezydentem. Faktem jest, że sprawuje władzę dyktatorsko. Zatem śmierć Nawalnego, który był uważany za lidera opozycji, za jego potencjalnego konkurenta – idzie na jego konto. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości, ale jak pokazuje przykład ostatnich paru lat, Putin mało przejmuje się tym, co się mówi, czy co się robi na zachodzie, bo gorszej reputacji mieć nie może.

Nawalny był idealizowany przez Zachód? Przecież jego poglądy pozostawiały sporo wątpliwości.

To był rosyjski patriota i zwolennik mocarstwowości Rosji. Nie sądźmy wszystkich według siebie. Polityka rosyjska to jest polityka, która rządzi się trochę innymi prawami, niż my zwykliśmy tutaj sądzić, przekładając kalki z Zachodu. Z perspektywy Polski, z perspektywy Zachodu to była na pewno postać niejednoznaczna. Natomiast faktem jest, że w Rosji miał sporą popularność. Uważany był za najwybitniejszego przeciwnika reżimu. Proszę pamiętać, że w Rosji opozycja zawsze była skłócona i słaba. Spora część jej liderów jest albo w więzieniu, albo na emigracji. Zasięg ich oddziaływania na sytuację w Rosji był niewielki. Natomiast cokolwiek powiedzieć o Nawalnym, to był z całą pewnością więźniem politycznym.

Nawalnego próbowano otruć w 2020 roku. Po rekonwalescencji w Niemczech zdecydował się jednak wrócić do Rosji.

To, że odważył się do Rosji wrócić wymagało ogromnej odwagi, zdając sobie zapewne sprawę z tego, co go czeka ze strony obecnie rządzących Rosją. To na pewno zjednało mu szacunek i niezależnie od tego w jaki sposób będziemy analizować jego poglądy, a miał różne, w różnych fazach swojego życia, to odszedł jako osoba zamordowana, jako przeciwnik Putina i to tego nikt nie może mu odebrać. Czy ta śmierć pójdzie na marne? Nie wywoła żadnego szerszego oporu, nie wywoła żadnej konsekwencji dla rosyjskiej i tak już bardzo słabej, podzielonej opozycji. To jest jakby inna karta, natomiast ta karta jego męczeństwa, tego co z nim władze zrobiły z całą pewnością będzie kartą graną. Tak na zewnątrz jak i wewnątrz Rosji.

W tym samym czasie, gdy doszło do zabójstwa Nawalnego, na wojennym froncie armia Putina zdobyła Awdijiwkę, co ma kolosalne znaczenie. Rosją tę wojną wygrywa, bez żadnych wątpliwości?

Na pewno nie przegrywa, wbrew mniemaniom, ale też propagandzie i u nas uprawianej, że Ukraina jest tak silna… Następuje otrzeźwienie i realna ocena sytuacji. Rosja ma o wiele większy potencjał niż Ukraina, co do tego nie ma żadnej wątpliwości, w każdym zresztą z wymiarów: politycznym, ekonomicznym, czy militarnym. Ukraina jest zdana na pomoc z zewnątrz. W sytuacji, kiedy ta pomoc jest słaba, jest jak kroplówka, nie wystarcza nawet na to, aby powstrzymywać armię Putina. Konstatacja jest bardzo prosta, jeżeli Ukraina nie będzie dostawać efektywnie pomocy z zewnątrz, musi upaść. To jest tylko kwestia czasu. To jest tym bardziej sygnał pokazujący, że na froncie dzieje się źle. Ukraina przeszła nie tylko do defensywy, ale nie ma nawet możliwości, żeby się dłużej skutecznie bronić, jeżeli nie otrzyma takiego wsparcia. Nie ma co tutaj się łudzić, a politycy zachodni mają coraz mniej serca do pomagania Ukrainie.

Po raz kolejny słychać głosy, że Zachód jest bezradny. Po dwóch latach wojny na Ukrainie nie ma już zgody w jaki sposób Ukrainie pomagać?

Tu pytanie jest moim zdaniem zupełnie inne. Czym ta wojna ma się skończyć? To jest zasadne pytanie. Proszę pamiętać, że kluczowa jest postawa amerykańska. Amerykanie osiągnęli swój strategiczny cel – osłabili Rosję. Nigdy nie obiecywali, że ich celem jest zwycięstwo Ukrainy. Rosja została osłabiona kosztem sprzętu, tudzież pieniędzy, natomiast nie ryzykując życia własnych żołnierzy przez Amerykanów i Europę Zachodnią. Trzeźwo potrafiący myśleć wiedzieli, że Ukraina nie jest w stanie Rosji pokonać. W optymistycznym scenariuszu mogłaby wrócić do granic z 1991 roku. Mówimy o decyzjach polityków, którzy są zależni od opinii publicznej, od wyborców, a wyborcy też mają coraz mniej serca do polityki pomagania Ukrainie.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content