Marika Majewska: Hala to przedsmak. Bardziej lubię lato (ROZMOWA)

Kobieta przed kamerą
Marika Majewska: Żeby być non stop zmotywowanym, trzeba dużo nad tym pracować
Fajnie byłoby zakończyć wiek młodzieżowca rekordem życiowym, z mocnym przytupem. Skupiamy się na tym, żeby było szybko, żeby było dobrze technicznie. Mamy też dwa obozy klimatyczne, tak że jest szansa na dobre trenowanie i dobre wyniki – mówi Marika Majewska, lekkoatletka AZS AWF Gorzów.

Z halowych mistrzostw Polski w Toruniu przywiozła pani złoto w sztafecie 4×200 m i dwa medale w biegu na 60 m ppł. – brąz wśród seniorek i srebro w kategorii U-23. Z takiego dorobku z pewnością jest pani zadowolona. A z wyników też?

Myślę, że mogło być lepiej. Ale jest nad czym pracować. Jak poprawimy start, poprawimy reakcję – raz to kliknęło, na Copernicus Cup, wynik był świetny [8,06, rekord życiowy na 60 m ppł.] – to dojdziemy do takich i lepszych.

Czy przed startem w Toruniu także był rytuał wyrzucania wszystkiego z głowy i deptania tego?

Tak, dokładnie ten rytuał z trenerką mamy. To działa na mnie dobrze psychicznie i lubię się tak rozluźnić, ten stres wyrzucić.

Rozpędzam się po trzecim płotku – to pani słowa. W biegu na 60 m płotków jest pięć, na dystansie 100 m – dziesięć. Czy to znaczy, że sezon halowy to dopiero przedsmak tego, co może pani zaprezentować w sezonie letnim?

Myślę, że tak. Można powiedzieć, że hala to przedsmak. Ja też bardziej lubię lato. Ale trzeba pracować nad tym, żeby bieg od początku był dobry i na tym się skupiamy.

To pani ostatni sezon w kategorii wiekowej U-23, w gronie młodzieżowców. Warto by zakończyć ten etap z jakimś przytupem…

Tak, fajnie byłoby zakończyć to rekordem życiowym, z mocnym przytupem. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Skupiamy się na tym, żeby było szybko, żeby było dobrze technicznie. Mamy też dwa obozy klimatyczne, tak że jest szansa na dobre trenowanie i dobre wyniki.

Marika Majewska jest w gronie sportowych stypendystów marszałka województwa lubuskiego, których przedstawiono we wtorek (27 lutego). Na zdjęciu z marszałkiem Marcinem Jabłońskim (z lewej) i wicemarszałkiem Łukaszem Poryckim

Jak radzi sobie pani z treningami w Gorzowie w sezonie halowym?

Jak mamy pobiegać płotki „dłuższe”, jedziemy do Zielonej Góry. Teraz jeszcze w Wałczu jest bardzo ładna hala, bardzo ładny obiekt, tak że niedaleko.

Jakie ma pani plany na sezon letni?

Na pewno być zdrowym. Skupiać się też na głowie, bo bardzo mało się o tym mówi, ale trenowanie jest ciężkie. Żeby być non stop zmotywowanym, trzeba dużo nad tym pracować. Skupiamy się na technice, na dobiegu. Na dobrym bieganiu.

Trenowanie jest ciężkie… Kto śledzi pani profil na Facebooku, ten wie, że nie brakuje tam filmików ze sztangą – półprzysiady, wyciskanie…

Tak, siła też poszła w górę i wyniki razem z tym. To też jest dosyć ważne – wiadomo.

A na co pani dietetyka? Bo na takim kierunku studiuje pani w Gorzowie.

Myślę, że na AWF dietetyka pomogła mi spojrzeć na odżywianie i na to, w jaki sposób to postrzegam.

Z dietetyką łączy pani swoją zawodową przyszłość po zakończeniu sportowej kariery? Czy może z rysunkiem, którym także się pani interesuje?

Zobaczymy, jak to się potoczy. Nie mam ściśle wyznaczonych planów. Dużo rzeczy mam jeszcze w głowie i zobaczymy, jak to będzie.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content