Powiedzeniem, że historia jest nauczycielką życia, chętnie posługują się nie tylko nauczyciele tego przedmiotu. Jednak nawet oni zapominają, że Cyceron, autor tych słów, miał na względzie szerszą jej rolę. Według rzymskiego mówcy i filozofa historia testis temporum lux veritatis, vita memoriae et magistra vitae, czyli historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci i właśnie nauczycielką życia…
Bardziej popularna i znacznie nowsza sentencja mówi, że historia, rozumiana jako nauka o dziejach, jest panienką lekkich obyczajów, którą upodobali sobie różnego rozmiaru politycy. Ci korzystają z jej wdzięków na wszelkie możliwe sposoby, nie płacą i za nic nie odpowiadają, zwłaszcza za słowa. To idealnie pasuje do postawy pewnego polskiego polityka mówiącego, że przecież prostytutki nie można zgwałcić.
Mamy cały ciąg wykładów z historii w wykonaniu polityków niosących cyceronowskie „światło prawdy”. Najgłośniej było ostatnio o tym Putina, który na przeszłości zbudował całą filozofię agresji na Ukrainę. W wywiadzie, który przeprowadził z nim Tucker Carlson, był łaskaw zająć się historią Polski, która jego zdaniem była winna wybuchowi II wojny światowej. I nie tylko. Nieźle poszło również ambasadorowi Rosji przy ONZ, który stwierdził, że Rosja nigdy nie napadała, lecz broniła się zawsze przed inwazjami. Polemika ministra Sikorskiego z tym i innymi twierdzeniami została przyjęta entuzjastycznie, jakby co najmniej wrócił „życie pamięci”. I wreszcie szef sejmowej komisji spraw zagranicznych mówiący, że „państwo ukraińskie nie ma za wiele z rzezią wołyńską wspólnego, bo nie istniało”.
Właściwie nie ma z czym polemizować. Tylko jedna prośba. Czytając podobne wynurzenia, nie róbmy tego bezkrytycznie, sprawdźmy fakty, nawet jeśli miałaby to być jedynie Wikipedia. A co na to wszystko sama historia? To tylko nauka o dziejach, o tym co się działo. Nawet jeśli to, co teraz się wyprawia, uznamy za gwałt, to na szczęście tego nie zauważyła. Przecież swoje wie i nie może odpowiadać za głupotę uczniów.