Zakola i meandry. Niepamięć (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Andrzej Flügel: Czasem to, co krytykowane u poprzedników, szybko staje się normą nowych, jak choćby kontrola nad lokalnymi gazetami i portalami
Kiedy rządzili i odwracali kota ogonem, wydawało się, że osiągnęli szczyt hipokryzji. Okazało się, że do szczytu jeszcze daleko… – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan, kiedy ma trochę czasu, ogląda posiedzenia komisji śledczych. Na razie wyłania się z nich ponury obraz funkcjonowania państwa w poprzednich latach, kiedy wszystko było podporządkowane interesom jednej partii.

Obojętnie kto zeznaje, czy to były wszechwładny wicepremier, czy też wywodząca się z młodzieżówki partyjnej młoda dziewczyna, pełniąca do niedawna obowiązki asystentki ministra. Kiedy pojawiają się trudne pytania, dotyczące przecież nie spraw jakoś dramatycznie odległych, ale dziejących się przed dwoma, trzema laty i dotyczących działań, jakie musiały dotykać zarówno wspomnianego wicepremiera czy asystentki, oboje zasłaniają się niepamięcią. Chętnie zeznają z kolei ci, których poprzednia władza, kiedy nie dało się już ukryć jakiejś afery czy nieprawidłowości, wyrzuciła z pędzących sań wilkom na pożarcie. Mają dziś zarzuty, przeciwko nim prowadzone są sprawy, grozi im wyrok. Oni pamiętają wszystko, ich niedawni mocodawcy czy urzędnicy robiący dzięki partii karierę nic albo prawie nic. Ciekawa przypadłość, prawda?

Pan Bogdan zauważył też, że posłowie PiS w poprzednich komisjach w czasie, kiedy rządzili i usiłowali znaleźć coś na swoich politycznych oponentów, jechali ostro z przesłuchiwanymi. Drążyli, dopytywali, dzielili włos na czworo, ocierając się momentami o komedię, jak ich mocarz intelektu poseł Suski, dopominający się imienia i nazwiska carycy Katarzyny. Teraz z wilków i bezkompromisowych śledczych zamienili się w owieczki i królów łagodności. Ich pytania są bardzo ogólne, dające szansę, żeby przesłuchiwany wyszedł na propaństwowego urzędnika, a nie gościa, który interes partii miał na pierwszym miejscu. Często biorą w obronę wezwanych na obrady komisji, jeśli uznają, że są zbyt ostro maglowani. Co za zmiana? Mimo to powoli i systematycznie wyłania się porażający obraz naszej niedawnej rzeczywistości. Oby już nigdy nie wróciła!

Opozycja zaciera ręce. Dla nich protesty rolników, a jeszcze jakieś zadymy, to – cytując niedawnego premiera – „polityczne złoto”. Dla nich to policja zaatakowała spokojnie demonstrujących ludzi. Jakby nie widzieli filmu, kiedy kilku „rolników” drzewcami flag wydłubuje kostkę brukową i wali nią w mundurowych. Kiedy rządzili i odwracali kota ogonem, wydawało się, że osiągnęli szczyt hipokryzji. Okazało się, że do szczytu jeszcze daleko…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content