Zakola i meandry. Piekło i gorąca smoła (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Andrzej Flügel: Niektórzy posłowie PSL nie mogą się oderwać od wskazań z kruchty. Robią to z przeraźliwą gorliwością
Czarna owca może trafić się w stadzie białych albo jedno zgniłe jabłko w koszyku pięknych i lśniących owoców. I właśnie owca albo taki zgniłek trafił się, ale nie „dobrej zmianie” , tylko całej klasie politycznej – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan uważa, że stare hasło „łapać złodzieja”, wykrzykiwane przez tych, którzy właśnie dokonali kradzieży, sprawdza się w obecnych czasach znakomicie. Oto prezes Jarosław wyłożył credo swojej partii na najbliższy czas wyborów do europarlamentu. Chcą walczyć z Zielonym Ładem! Nie zająknął się oczywiście ani słowem, że jego komisarz rolny jest współtwórcą tych założeń, a był czas, kiedy partia uważała go niemal za swój program agrarny! Będą oczywiście walczyć o należne miejsce Polski, które stale stara się ograniczyć Bruksela. Nie wspomniał, że wszystkie, jak się okazało uciążliwe dla nas, elementy owego ładu, zaakceptował i podpisał premier Morawiecki.

To nie oni! A jeśli nawet, to w odróżnieniu od ich politycznych rywali działali w dobrej wierze. Tamci to co innego! Ich postępowanie, inspirowane chęcią przypodobania się Niemcom i chronicznym brakiem miłości do własnego kraju, to zupełnie coś innego. Obrzydliwego i zgoła nagannego.

Podobnie jest z najnowszym szpiegiem, czyli byłym sędzią. Oni nie mieli z nim jakichś większych kontaktów, a jeżeli już, to takie zwykłe, rutynowe. Przecież po raz pierwszy awansował w 2012 roku, kiedy jeszcze nie rządzili! Ktoś więc z wrażego obozu go już wcześniej dostrzegł. Udział w aferze hejterskiej? Bez przesady. Zresztą, obecna władza chętnie go słuchała, kiedy po latach zmiękł i przyznawał publicznie, co za świństwa wyczyniał wobec innych sędziów. Może właśnie wtedy już zaczął szpiegować? Więc pretensje o jego windowanie i promowanie za czasów rządów „dobrej zmiany” jest kompletnie nieuzasadnione. Zresztą, czarna owca może trafić się w stadzie białych albo jedno zgniłe jabłko w koszyku pięknych i lśniących owoców. I właśnie owca albo taki zgniłek trafił się, ale nie im, tylko całej klasie politycznej. Cóż, tak bywa…

Panu Bogdanowi, kiedy usłyszał, że były prezes Orlenu mówi w wywiadzie, że objęcie przez niego szefostwa i przez sześć lat dowodzenie koncernem, to było piekło i gorąca smoła, zrobiło się żal prezesa. Jednocześnie wzrósł podziw dla jego operatywności. No bo jeśli w tym piekle potrafił sobie wyremontować szczękę, pomnożyć majątek, dokupić działek, urządzić rodzinę i znajomych, to udowodnił, że jest człowiekiem, dla którego, tak jak mówił prezes, nie ma przeszkód i nie powstrzyma go nawet sam szatan.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content