Jakie będzie nasze województwo na koniec tej kadencji, w 2029 roku? Co trzeba zrobić najpilniej, a o co trzeba zawalczyć? Pytamy marszałka województwa lubuskiego Marcina Jabłońskiego.
Zarząd jest, dzielone są kompetencje. To już czas „wzięcia się do pracy”, o którym mówił Pan podczas Dnia Samorządu Terytorialnego, czy jeszcze rozbieg?
Jedno i drugie. Trzech z pięciu członków zarządu pełniło swoje funkcje wcześniej, więc tym łatwiej jest kontynuować działania i plany, które powstały już w przeszłości. Ale oczywiście należało też podzielić te kompetencje, dokonać porządków administracyjnych, stworzyć dokumenty. To jak rozgrzewka w sporcie. Ten rozbieg jest potrzebny, a teraz zastanawiamy się, jakie najpilniejsze sprawy regionu powinniśmy podjąć.
A więc jakie?
Zaznaczam, że mamy budżet przyjęty w poprzedniej kadencji, więc dopiero ten przyszłoroczny będzie w pełni budżetem tego zarządu i tej większości koalicyjnej w sejmiku. A teraz mamy pewien ustalony porządek. W tej chwili dyskutujemy o rozwiązaniach, na które czekają Lubuszanie. Wiążą się one na przykład z poprawą sytuacji w Przewozach Regionalnych.
Nakłady na kolej były podniesione z 50 do 150 milionów…
To był naprawdę duży wysiłek. Już w najbliższym czasie zrobimy kolejne kroki. Pojawią się dwa szynobusy, które kupiliśmy z końcem ubiegłego roku. To trwa: certyfikacja, homologacja, skomplikowane procedury, zanim taki pojazd może wjechać na tory. Czekamy także na duży audyt, a on się wiąże z opracowaniem dokumentów, które pozwolą nam podjąć decyzję, czy powinniśmy stworzyć własną spółkę kolejową.
Żeby się uniezależnić?
Może nie od razu w pełni uniezależnić. Chodzi o to, żeby mieć dużo lepszą i mocniejszą pozycję przetargową, negocjacyjną do dyskusji. Zwiększyłoby to naszą swobodę podejmowania decyzji. Po drugie, PR operuje na terenie całego kraju i sprawy ważne dla jednego z regionów często są spychane na dalszy tor. Zdecydujemy, czy będziemy tworzyć taką spółkę, ale z całą pewnością zrobimy wszystko, żeby poprawić jakość przewozów.
A lubuskie drogi? Dużo jeszcze do zrobienia.
Na razie zmienił się dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich. Poprzedni został wiceprezydentem Zielonej Góry. Mamy już jego następcę i w tej chwili analizujemy plan działań. Także po to, żeby jak najlepiej wykorzystać fundusze unijne. Żałuję, że tych pieniędzy nie jest aż tak dużo, bo na pewno nie tyle, ile byśmy chcieli. Unia Europejska wielką wagę przykłada do ochrony środowiska, do zmian klimatycznych. Więc ruch samochodowy nie jest tym preferowanym. Chcielibyśmy mieć w większym zakresie ekologiczny transport w województwie, publiczny, zbiorowy transport w oparciu o pojazdy elektryczne czy inne zeroemisyjne, wodorowe. Ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że mieszkańcy potrzebują w wielu miejscach poprawy stanu jakości dróg. Będziemy prowadzić dużo tego typu inwestycji, informując mieszkańców na bieżąco. Musimy ustalić kolejność. To są naprawdę ogromne środki. Koszty inwestycji radykalnie wzrosły, więc trzeba mierzyć siły na zamiary.
Jakie decyzje będą zapadały, jeśli chodzi o ochroną zdrowia Lubuszan?
Czekamy na szczegółowe informacje dotyczące możliwości wykorzystania Krajowego Planu Odbudowy. Po wyborach do Europarlamentu ukonstytuują się właściwe władze i będzie łatwiej o jasne wytyczne dla poszczególnych państw członkowskich. Wtedy regiony będą więcej wiedzieć na temat tego, jakie środki otrzymają, w jakich obszarach i jak będziemy można je wykorzystać. Liczymy na spore wsparcie w kwestii ochrony zdrowia. Mamy listę projektów, które moglibyśmy przeprowadzić z pieniędzy z KPO.
Czy sytuacja demograficzna spędza sen z powiek? GUS alarmuje: liczba mieszkańców spada poniżej miliona, jesteśmy „dawcą” młodych ludzi do Berlina, do Wrocławia, do Poznania. Co z tym zrobić?
Ten problem nurtuje mnie od bardzo długiego czasu. Mówiliśmy o tym kilka dni temu podczas wizyty ministra szkolnictwa wyższego, który spotkał się z rektorami lubuskich uczelni. 15 lat temu studentów lubuskich było 26 tysięcy, a dzisiaj jest około 12 tysięcy. Mamy ponad 10 tysięcy mniej dzieci w wieku do 14 lat, niż 15 lat temu. Jesteśmy świeżo po Dniu Dziecka, patrzę na młodzież obradującą podczas sejmiku. To są kwestie dotyczące i rodzin, i dzieci, i konieczności wsparcia rodzin w Lubuskiem. Mam też nadzieję na kontynuację rozmów choćby z prezydentem Zielonej Góry, który mówił w swojej kampanii wyborczej o programie wsparcia mieszkań dla młodych. Minister do tego dołożył akademiki dla studentów, więc musimy zrobić wszystko, żeby postarać się, żeby odpływ ludności został ograniczony, żeby ten problem tak zwanej depopulacji próbować rozwiązać.
Ostatnie pytanie, choć perspektywa daleka: jakie będzie Lubuskie w 2029 roku?
Mam nadzieję, że będziemy mieli lepiej zorganizowany transport publiczny, że zatrzymamy proces odpływu mieszkańców, że poprawimy parametry związane ze zdrowiem mieszkańców i wiarygodne badania tzw. dobrostanu mieszkańców pokażą nam, że dobrze się czują w tym regionie. To region, który jest zdrowy, rozwijający się z poszanowaniem środowiska. Mamy ponad 500 jezior, dosyć dobrze zorganizowaną infrastrukturę. To jest miejsce, w którym się wygodnie i bezpiecznie żyje. Oczywiście nie bez znaczenia jest kontekst geopolityczny: wiara i zaufanie inwestorów, że lepiej i bezpieczniej jest inwestować tutaj, na Zachodzie. Potrzebne jest zbudowanie pewnych rezerw i zasobów w tych częściach kraju, które są bardziej bezpieczne.