Nowy budynek schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zielonej Górze został już oficjalnie odebrany. Zarówno bezdomniaki jak i pracownicy cieszą się ze zmian, które były potrzebne już od dawna. Kontrowersji wokół inwestycji przy ul. Szwajcarskiej było mnóstwo, ale dzisiaj najważniejsze jest jedno: poprawa komfortu dla zwierząt oraz lepsze warunki pracy dla całego personelu.
Efektem inwestycji, która pochłonęła 13 mln zł z budżetu miasta, jest jednopiętrowy budynek, mieszczący 56 kojców z zewnętrznymi wybiegami i osobne miejsca dostosowane dla psów agresywnych oraz wymagających opieki medycznej. Jest klimatyzacja i ogrzewanie, a przede wszystkim jest znacznie więcej miejsca. Pojawiły się także rozwiązania techniczne jak winda czy miski na wodę uzupełniające się automatycznie.
Monika Nowak, kierowniczka placówki: – Po pierwszym przenoszeniu psiaków do kojców zauważyliśmy, jak korzystają z tej dużej przestrzeni, co nas bardzo cieszyło. Ale też z opinii pracowników wynika, że znacznie łatwiej im się pracuje w takich nowych, dostosowanych warunkach.
Co z kociarnią?
Drugim etapem inwestycji miała być budowa osobnego obiektu dla kotów.
– W tej sprawie pojawia się problem związany z odległością od pobliskiego osiedla oraz z obecnymi przepisami. Schronisko powstało już bardzo dawno temu, więc te przepisy w tamtym momencie nie działały – mówi kierowniczka schroniska. Choć problem związany z odległością wciąż powoduje impas, zapewnia, że we współpracy z miastem pracują nad rozwiązaniem, aby kociarnia powstała.
Nie chcemy być uciążliwi
Jeszcze w 2007 roku okoliczni mieszkańcy prosili o przeniesienie schroniska. Choć według ówczesnego prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego władze miasta były „świadome, iż obecna lokalizacja schroniska jest niezgodna z obowiązującymi przepisami”, Kubicki zdecydował się na modernizację istniejącego schroniska, a w zasadzie wybudowanie go od nowa.
Jednak w całym tym harmidrze nie zapominajmy, że głównym tematem dyskusji są zwierzęta, dla których schronienie, choć wtedy jeszcze nieoficjalnie, powstało przy ul. Szwajcarskiej już blisko 60 lat temu.
– My też nie chcemy być uciążliwi, uciążliwi dla mieszkańców – mówi Monika Nowak.
Budynek psiarni sam w sobie powoduje, że jest znacznie ciszej. Kierowniczka również wspomina pomysł postawienia ekranów dźwiękochłonnych. Podkreśla też, że budynek kociarni miał powstać na froncie schroniska właśnie po to, żeby przede wszystkim wygłuszyć psiaki.
Rąk do pomocy nigdy nie jest za dużo
Już drugi rok schroniska, fundacje i organizacje zajmujące się zwierzętami zmagają się z problemem bardzo dużej ilości kotów. Temperatury są wyższe, więc okres rozmnażania się kotów również się wydłużył. To z kolei, ze względu na zagęszczenie zwierząt, m.in. w schroniskach, sprzyja rozwijaniu się chorób.
– W tym momencie najcenniejszą dla nas sprawą są domy tymczasowe. Przede wszystkim dla kociaków małych, które tą odporność mają znacznie słabszą, więc izolacja ich od takiego dużego skupiska zwierząt byłaby ratunkiem dla ich zdrowia – mówi szefowa placówki. – Świadczymy usługi weterynaryjne dla domów tymczasowych, przekazujemy karmę. Nie trzeba też posiadać szczególnej wiedzy. My bardzo chętnie wszystko wytłumaczymy – zapewnia.
Dom tymczasowy może stworzyć absolutnie każdy – liczą się tylko chęci i zamiłowanie do zwierząt.
Najważniejsza zmiana, której brakuje
Wszystkie bezdomniaki to zwierzęta, które człowiek kiedyś zawiódł. I choć są ludzie próbujący naprawić tę krzywdę, moglibyśmy próbować jej zapobiegać.
– Najważniejsze zmiany, które według mnie powinny być wdrożone w całej Polsce, to obowiązkowe czipowanie i rejestracja zwierząt. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybciej zlokalizować właściciela – tłumaczy Monika Nowak.
Takie rozwiązanie zmniejszyłoby liczbę porzuceń i krzywd zwierząt, ponieważ nieodpowiedzialni właściciele nie byliby już anonimowi. Kluczowe tutaj byłoby rejestrowanie zwierzaka na swoje dane.
