Dowody na brak dowodów, czyli obsesja smoleńska (FELIETON)

Izaak Newton dowiódł grawitacji, obserwując jabłko spadające z drzewa. Populistyczne rządowe media próbują dowieść „zamachu smoleńskiego”, słuchając poleceń Jarosława Kaczyńskiego. Szkopuł w tym, że Newton swą obserwację poparł dowodami, a rządowe media brak dowodów zastąpiły obsesjami.

Wrócił tzw. „zamach smoleński” czyli temat zastępczy obozu narodowych populistów. Wrócił i się rozkręca. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w 12 rocznicę (144 miesięcznicę) katastrofy smoleńskiej ogłosił we właściwy sobie, bo naszpikowany insynuacjami, sposób: cyt. „Dzisiaj wiemy, co się stało, mamy tę odpowiedź, po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania, a także zweryfikowaną przez wiele różnych, także będących poza Polską, ośrodków. I będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa, będzie to przedstawione opinii publicznej. I to jest ta zmiana, ta wielka zmiana”. Koniec cytatu (za publicznym Radiem Zachód).

Jak prezes powiedział, tak się stało. Machina ruszyła. Bo przecież po to zwasalizował media publiczne. Właśnie po to, by mówiły, pisały i głosiły opinii publicznej to, czego prezes sobie życzy. To jest ta „wielka zmiana”. Pozostaje jednak pytanie, na które nie odpowiedział: jaką mamy „konkretną” odpowiedź, zweryfikowaną przez „wiele różnych” ośrodków? Nie wiadomo. Ale po co prezes ma media publiczne? Przecież po to, by coś wymyśliły, w ślad za obsesją pana prezesa.

Niejaki Simon White, piszący pod pseudonimem publicysta Radia Zachód, usłużnie popędził za poleceniem prezesa i napisał felieton na portalu publicznego Radia Zachód, w którym wyraził pewność, że katastrofa smoleńska była zamachem. Mało tego. W swej gorliwości poszedł o krok dalej niż sam Antoni Macierewicz. Napisał tak: „To, co się stało 10 kwietnia 2010 r. było egzekucją. Taką samą jak te, których dokonano w Lesie Katyńskim”. I tytułem dygresji dodał zdanie kluczowe: „Pytanie jak to zrobiono technicznie, nie ma już większego znaczenia”.

Ot, cała filozofia, uknuta jako riposta na brak dowodów owego „zamachu”. I jako riposta na całą gamę dowodów przemawiających za wersją tragicznej w skutkach katastrofy w ruchu lotniczym. Nie ma dowodów na egzekucję? A jaki mamy dowód na brak dowodów? Po co szukać dowodów, skoro „jak to zrobiono technicznie nie ma już większego znaczenia”? My i tak swoje wiemy.

Dla osób racjonalnych dowody są czymś, co weryfikuje ich obraz świata. Ale nie dla fanatyków. Dla wszystkich fanatyków dowody są narzędziami wroga, mającymi ukryć i zamydlić prawdę. Bo przecież prawda jest taka, jaką głosi nieomylny przywódca. Nawet jeśli jest zaślepiony zemstą, nawet jeśli ma skłonności do urojeń. To przecież kwestie techniczne, które nie mają znaczenia.

Mówiąc obrazowo… Jabłko spadające z drzewa może mieć wiele znaczeń. Dla Newtona i innych mądrych ludzi, może być ono inspiracją do badań, udowadniających działanie grawitacji. A dla fanatyków może być dowodem na złośliwość sił natury, które jabłkiem usiłują trafić w głowę przechodnia, czyniąc podstępny zamach na ludzkie życie i zdrowie.

Fanatycy mają swój ekscentryczny urok, można ich potraktować z przymrużeniem oka. Przynajmniej dopóty, dopóki są tam, gdzie powinni, czyli na marginesach logiki. Niestety, sprawy mają się gorzej, kiedy fanatycy zarządzają państwem i jego gospodarką. Wtedy robi się poważnie. Bo fanatyzm nie przejmuje się dowodami, danymi i prognozami ekonomicznymi, traktując je z lekceważeniem i nonszalancją.

Są przecież pytania, na które Jarosław Kaczyński – jako wicepremier polskiego rządu – powinien szukać odpowiedzi, lecz bynajmniej nie są to pytania o katastrofę sprzed 12 lat. Są to pytania o kondycję polskiego budżetu, o drożyznę, o 11-procentową inflację, która – zdaniem ekonomistów – ma już tendencje galopującej i z którą ewidentnie nie radzi sobie jego przyjaciel Adam Glapiński. To pytania o problemy rządu ze zbyciem obligacji skarbu państwa, co oznacza, że za chwilę nie będzie z czego finansować rozdętych wydatków, którymi chełpi się rząd.

Rząd się z dowodami nie liczy. Ale od czego ma usłużne media, które zawsze powtórzą, że polska inflacja to spisek Unii Europejskiej, Niemców, Tuska i Putina. Bo przecież – parafrazując niejakiego Simona White’a z publicznego radia – jak nam tę inflację zrobili technicznie, nie ma już większego znaczenia. My swoje wiemy. Wystarczy popatrzeć na spadające jabłko. I wszystko jasne.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Lubuskie dożynki w gminie Dąbie!

Prawdopodobnie 31 sierpnia odbędzie się wojewódzkie święto plonów. To już 25 odsłona, która po raz pierwszy zagości w powiecie krośnieńskim, w gminie Dąbie. Do malutkiego

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content