Mówi się, że niemalże obsesją związaną z Bartkiem Zmarzlikiem żył prezes Kuba Kępa. Natomiast okazuje się, że w Lublinie jednak kibice sygnalizują, że tak do końca nie kupują tego rozwiązania – Jacek Frątczak komentuje odejście Zmarzlika ze Stali Gorzów. Żużlowy ekspert był gościem w telewizyjnym studiu Lubuskiego Centrum Informacyjnego.
Bartosz Zmarzlik odchodzi ze Stali Gorzów. W poniedziałek (25 lipca) obie strony ucięły wszelkie spekulacje na ten temat, wydając oświadczenia – pisaliśmy o tym TUTAJ.
Trudne negocjacje przy poprzednim kontrakcie
„Nie odchodzę dla pieniędzy. One nigdy nie były najważniejsze w moim życiu. Po tylu wspaniałych latach, w których z dumą nosiłem i noszę nadal żółto-niebieskie barwy, poczułem, że doszedłem do ściany i aby móc iść dalej, osiągać jeszcze więcej, coś muszę zmienić. (…) Każdy człowiek potrzebuje co jakiś czas kolejnych bodźców, aby iść dalej. Stojąc w miejscu, cofamy się, a ja nie chcę się cofać. Chcę spróbować czegoś innego, chcę mieć poczucie, że zrobiłem w życiu wystarczająco dużo, by nie zawieść samego siebie” – napisał Zmarzlik.
– W sporcie zawodowym zawsze chodzi o pieniądze. Uważam, że to było zupełnie niepotrzebne zdanie w oświadczeniu, bo wywołuje cały ciąg komentarzy – wskazuje Jacek Frątczak. – Natomiast kontrakt musiał być lepszy niż ten gorzowski. Z tego, co słychać, Bartek podjął tę decyzję znacznie wcześniej. Tajemnicą poliszynela było też to, że poprzedni kontrakt był bardzo trudno negocjowany z byłym już prezesem. Myślę, że w tej sytuacji zawsze tli się z tyłu głowy taka myśl, że może przy następnym rozdaniu warto byłoby coś zmienić.
Przyjdzie Zmarzlik, ale odejdą kluczowi zawodnicy
– Z drugiej strony mówi się też, że niemalże obsesją związaną z Bartkiem Zmarzlikiem żył prezes Kuba Kępa [szef Motoru Lublin – red.]. Natomiast okazuje się, że tam jednak kibice sygnalizują, że oni tak do końca nie kupują tego rozwiązania – chociażby z odejściem Mikkela Michelsena. Zaczynają łączyć kropki, że jedno może mieć związek z drugim… – analizuje Jacek Frątczak. – Z tego, co się słyszy, niemalże pewne jest też odejście Maksyma Drabika z Lublina do innego klubu. I tutaj sugeruje się w dużym stopniu, że będzie to jednak jego matecznik, czyli Częstochowa – miasto, z którego wyszedł, ale nigdy w lidze nie jeździł.
– Mówi się o tym, że Mikkel Michelsen i Maksym Drabik prawdopodobnie trafią do Włókniarza Częstochowa. To będzie oznaczało, że mimo przejścia Bartka Zmarzlika do Lublina pojawi się jednak dziura w postaci niemal połowy składu – zawodnik U24, dotychczasowy lider i kapitan… Z jednej strony sukces związany z Bartkiem, ale z drugiej – odejścia kluczowych zawodników. Każdy kij ma dwa końce i myślę, że paradoks będzie polegał na tym, że ani jeden zespół, ani drugi na tym przejściu nic nie zyska. No, Stal z całą pewnością straci, to jest poza dyskusją – dodaje Jacek Frątczak.
Obejrzyj całą rozmowę z Jackiem Frątczakiem, żużlowym ekspertem i komentatorem