Bez szału, ale i bez wstydu. Mistrzostwa świata w pigułce

Lekkoatletyczna bieżnia i stoper
Na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene reprezentacja Polski zdobyła 4 medale (złoty i 3 srebrne) Fot. Pixabay
Rewelacyjny Paweł Fajdek i fenomenalna Katarzyna Zdziebło. I Wojciech Nowicki, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W klasyfikacji medalowej lekkoatletycznych mistrzostw świata Polska była najlepsza spośród krajów Europy. Ale wywalczyła tylko cztery medale.

Na początek jednak oddajmy królowi, co królewskie. Konkretnie królowi i dwóm królowym, czyli tym, którzy w Eugene pobili rekordy świata. Amerykanka Sydney McLaughlin przebiegła 400 m przez płotki w niewiarygodnym czasie 50,86. Poprawiła swój wynik sprzed miesiąca o 0,73 s. Niesamowity Armand Duplantis ze Szwecji pobił rekord w skoku o tyczce po raz piąty, doprowadzając go do wysokości 6,21. A przebojowa Nigeryjka Tobi Amusan w półfinałowym biegu na 100 m przez płotki uzyskała rezultat 12,12. Niestety, Telewizja Polska przegapiła to wydarzenie, zaaferowana dyskusją w studiu…

Ciekawostka? W przypadku płotkarek warto spojrzeć na ich rekordy życiowe na „płaskie” 100 m. Wtedy można sprawdzić, której zawodniczce płotki przeszkadzają bardziej, a której mniej. Amusan jest bardzo szybka – 11,14. Ale jedna uczestniczka półfinałów miała jeszcze lepszą życiówkę. Kto? Pia Skrzyszowska – 11,12. Polka bieg przez płotki w Eugene ukończyła na dziesiątym miejscu, wyrównując swój rekordowy wynik – 12,62. Wniosek? Amusan na pokonanie dziesięciu płotków potrzebuje niespełna sekundę, Skrzyszowska – 1,4 s. I taka jest różnica między Polką a światową czołówką. Warto dodać, że w finale Nigeryjka pobiegła jeszcze szybciej – 12,06, lecz przy zbyt silnym wietrze – 2,5 m/s (dopuszczalna prędkość to 2 m/s).

Paweł Fajdek prawie jak Siergiej Bubka

„Sporo się kończy w naszej lekkiej, sporo zaczyna. Za takie przejściowe te mistrzostwa uważam. Bez szału, ale i bez wstydu…” – to słowa Pawła Czapiewskiego. Wciąż aktualny rekordzista Polski w biegu na 800 m (1.43,22), który przez całą karierę reprezentował barwy Lubusza Słubice, bardzo trafnie podsumował to, co wydarzyło się w Eugene.

Co się zaczyna? Serca kibiców skradła chodziarka Katarzyna Zdziebło, która wymaszerowała dwa srebrne medale: na 20 km – 1:27.31 i na 35 km – 2:40.03. Na obu dystansach wyraźnie poprawiła rekordy Polski. Tak się wchodzi na lekkoatletyczne salony! Choć z tymi salonami to pewnie przesada, bo wśród kibiców chód jednak nie cieszy się popularnością… Tym większe brawa dla pani Katarzyny, która jest bardzo ciekawą osobą i świetnie, że tyle się o niej mówi i pisze. Absolwentka medycyny, przyszła radiolog, aktualnie na stażu. Mama jest lekarzem rodzinnym, ojciec – chirurgiem naczyniowym i ogólnym, brat będzie stomatologiem, siostra studiuje medycynę…

O ile medale pani Katarzyny były absolutnym zaskoczeniem, o tyle młociarzy na podium można było się spodziewać, choć raczej w odwrotnej kolejności. Tym razem złoto zgarnął Paweł Fajdek – 81,98, a srebro Wojciech Nowicki – 81,03. Zatrzymajmy się na chwilę przy Fajdku, bo dokonał rzeczy wielkiej. Mistrzem świata został po raz piąty z rzędu – króluje od 2013 roku! Pod tym względem lepszy był tylko legendarny Siergiej Bubka, który kolejno wygrywał sześć konkursów skoku o tyczce – od Helsinek 1983 po Ateny 1997 (początkowo mistrzostwa świata były organizowane co cztery lata).

Nawet rekord Polski nie gwarantuje medalu

Wróćmy do tego, co się zaczyna. Oby była to wielka kariera Adrianny Sułek, która w Eugene zajęła czwarte miejsce w 7-boju – 6672 punkty. Taki rezultat jest nie tylko rekordem Polski, ale też wcześniej na każdych mistrzostwach świata gwarantował medal, a zdarzało się, że nawet złoty. Sułek ma 23 lata i wciąż spore rezerwy, zwłaszcza w rzucie oszczepem. Jest zadziorna i waleczna. Nie tylko dlatego, że po starcie wyrzuciła z siebie sporo cierpkich słów pod adresem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki…

Dobre wrażenie pozostawiło po sobie kilkoro innych zawodników. Damian Czykier był czwarty na dystansie 110 m przez płotki. W czerwcu ustanowił rekord Polski – 13,25, w półfinale w Eugene pobiegł jeszcze szybciej – 13,22, ale przy zbyt sprzyjającym wietrze. W finale jednak nie powtórzył tego wyniku. Sofia Ennaoui, która połowę dotychczasowej kariery spędziła w Lubuszu Słubice, zajęła piąte miejsce w biegu na 1500 m – 4.01,28. Wprawdzie medalistki były zdecydowanie poza jej zasięgiem, ale trzeba pamiętać, że filigranowa Polka wraca po długiej rekonwalescencji. Kontuzji nabawiła się w trakcie szkolenia wojskowego… Z optymizmem należy patrzeć także na występ wspomnianej już Skrzyszowskiej. Dziewczyna ma 21 lat, robi stałe postępy i wkrótce powinna zbliżyć się do rekordu Polski w biegu na 100 m przez płotki – 12,36.

Pokrętne tłumaczenia Aleksandra Matusińskiego

Najwięcej emocji, kontrowersji, ale też niesmaku towarzyszyło występom sztafet. Zaczęło się od wolty, bo Anna Kiełbasińska odmówiła startu w eliminacjach na 4×400 metrów mix. Później wydała oświadczenie, w którym napisała, że trener Aleksander Matusiński obiecał jej tylko jeden występ w tej sztafecie – w finale. Plany pokrzyżował… regulamin, a raczej jego nieznajomość. Matusiński zakładał, że w kwalifikacjach wystawi Igę Baumgart-Witan i Justynę Święty-Ersetic, a w finale w ich miejsce pobiegną najszybsze, czyli Natalia Kaczmarek i Kiełbasińska. Okazało się jednak, że można dokonać tylko jednej zmiany. Wtedy trener uznał, że Kiełbasińska wystąpi i w eliminacjach, i w finale. Ale zawodniczka odmówiła dwóch startów jednego dnia w sztafecie, w perspektywie mając jeszcze biegi indywidualne na 400 m.

Na koniec mistrzostw głos zabrał Matusiński. Dał do zrozumienia, że on nie musi być na bieżąco z przepisami. Miał pretensje do Kiełbasińskiej, że o zmianach w regulaminie wiedziała i mu nie powiedziała… Wybaczcie, ale ja nie kupuję takiego tłumaczenia. Zdaje się, że ktoś tu pomylił role. Pretensje trener powinien mieć przede wszystkim do siebie, ewentualnie także do PZLA. A jeśli o nowych przepisach słyszała zawodniczka, to znaczy, że nie były one tajne. Koniec końców sztafeta mix zajęła czwartą lokatę, uzyskując czas 3.12,31 – to o ponad 2 s wolniej niż brązowi medaliści. Zresztą, porażką Matusińskiego był też występ sztafety 4×400 m kobiet, która nie awansowała do finału (o szczegółach za chwilę). A Kiełbasińska obroniła się ósmym miejscem w biegu indywidualnym – 50,81.

O dużym rozczarowaniu należy mówić także w kontekście występu kulomiotów. Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk pchnęli niewiele ponad 20 m i odpadli w eliminacjach. W tej konkurencji świat nam odjechał. W finale aż czterech osiłków machnęło przeszło 22 m. Nie popisała się też Malwina Kopron. Brązowa medalistka igrzysk w Tokio nie przebrnęła przez kwalifikacje rzutu młotem. Podobnie jak wicemistrzyni olimpijska Maria Andrejczyk w rzucie oszczepem czy Patryk Dobek w biegu na 800 m. A Dawid Tomala, choć pobił rekord życiowy w chodzie na 35 km, do mety doszedł pod koniec drugiej dziesiątki.

Niektóre decyzje sędziów trudno zrozumieć

Wracamy do kontrowersji i żeńskiej sztafety 4×400 m. Trener Matusiński w eliminacjach zagrał va banque, oszczędzając Kaczmarek i Kiełbasińską (tu w finale mógł dokonać dwóch zmian). I przegrał, ale w okolicznościach cokolwiek skandalicznych. Przy ostatniej zmianie Kyra Constantine z Kanady nadepnęła Małgorzatę Hołub-Kowalik. Po biegu Polka pokazywała rozdarty w dwóch miejscach but i poharataną stopę. Złożyliśmy protest, który sędziowie i jury jednak odrzucili.

To decyzja ze wszech miar niezrozumiała i absolutnie nie do zaakceptowania, bo trudno zgodzić się z argumentacją, że rozorana stopa nie miała wpływu na postawę zawodniczki. Zresztą, w przypadku pozytywnego rozpatrzenia protestu nie trzeba by było nikogo „wyrzucać” z finału – bieżnia okólna w Eugene ma dziewięć torów, więc znalazłoby się miejsce także dla Polek. Tym bardziej że tak właśnie stało się w przypadku męskiej sztafety 4×400 m. Bahamczycy w kwalifikacjach zgubili pałeczkę, złożyli protest i zostali dopuszczeni do finału jako dziewiąta ekipa. Inna sprawa, że nasze panie uzyskały bardzo słaby czas – 3.29,34. Na igrzyskach w Tokio pobiegły 3.20,53.

To niejedyna kontrowersyjna decyzja sędziów na mistrzostwach świata w Eugene. Do absurdalnej sytuacji doszło w biegu na 100 m przez płotki. Belgijka Anne Zagre przepadła w eliminacjach, ale poskarżyła się, że przeszkadzała jej jedna z rywalek. Sędziowie uznali protest, ale zamiast dołączyć zawodniczkę do obsady półfinałów (przecież jest dziewięć torów), kazali jej… pobiec jeszcze raz – samotnie. Zagre, już bez towarzystwa rywalek, wystartowała bardzo dobrze, dynamicznie „połykała” kolejne płotki, na ostatnim jednak się potknęła i tuż przed metą upadła…

Polska najlepsza spośród krajów Europy

W klasyfikacji medalowej Polska zajęła ósme miejsce. Z jednej strony – byliśmy lepsi/bardziej wartościowi od Kanady, Japonii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch czy Francji. Z drugiej – przegraliśmy z Peru, dla którego oba medale (złote) wywalczyła chodziarka Kimberly Garcia Leon. Wreszcie z trzeciej strony – wypadliśmy najlepiej spośród krajów Europy.

Niebawem przed lekkoatletami kolejna szansa: dla jednych – na potwierdzenie formy, dla innych – na zrehabilitowanie się. 15 sierpnia w Monachium rozpoczną się mistrzostwa Europy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content