Ten sam tydzień, ten sam temat, dwa tygodniki i dwa światy – świat prawdy i świat fałszu. Białe i czarne. W Tygodniku Polityka tytuł „Ściek kłamstw”, a w Tygodniku Sieci tytuł „Pucz rtęciowy”. Oba teksty o zatruciu Odry. Tyle, że tekst w Tygodniku Sieci dowodzi słuszności tytułu w Tygodniku Polityka. I tylko tyle z niego pożytku.
Liberalny Tygodnik Polityka o zatrutej Odrze pisze „Ściek kłamstw – w zatrutej Odrze przegląda się państwo PiS”. W tym samym czasie skrajnie prawicowy i populistyczny Tygodnik Sieci na ten sam temat pisze „Pucz rtęciowy – za kłamstwem opozycji krył się polityczny plan”. Czytając oba teksty ze zrozumieniem i porównując je z rzeczywistością, łatwo rozpoznać co jest białe a co jest czarne. Gorzej jednak z Jarosławem Kaczyńskim i jego wyznawcami, których „żadne jęki, żadne płacze nie przekonają, że białe jest białe a czarne jest czarne”. Teraz rozumiemy po co Kaczyńskiemu jest Tygodnik Sieci. Właśnie po to.
Autor tekstu w Tygodniku Sieci Stanisław Janecki stawia szokującą tezę, której „dowodem” jest jego wybiórcze kojarzenie faktów, powiązanych bez ładu i składu. Chodzi z grubsza o to, że Niemcy celowo wprowadzili chaos informacyjny w sprawie zatrucia Odry i obecności rtęci w badanych próbkach, by polska opozycja z Tuskiem na czele mogła zastraszyć społeczeństwo i dzięki temu obalić znienawidzony rząd PiS. A przecież rząd jest taki wspaniały, że nie sposób znaleźć jakiekolwiek rysy na tym nieskazitelnym krysztale…
I tutaj cytat najbardziej kuriozalny. Cyt.: „Polityka rządu, a szczególnie zakupy broni, cieszą się społecznym uznaniem. Inflacja wciąż dokucza, ale rząd pomaga w jej przezwyciężaniu i sytuacja się stabilizuje z tendencją do poprawy. (…) Mimo spowolnienia gospodarki nic nie zagraża przyznanym wcześniej świadczeniom społecznym”. I tak dalej… Coś takiego mógł napisać tylko ktoś, kto liczy na ślepotę, głuchotę i demencję swoich czytelników. Ale po kolei.
Po pierwsze: Polska nie musiałaby się dziś zbroić „na wariata” pod wodzą Mariusza Błaszczaka, gdyby kilka lat temu nie rozbroił jej Antoni Macierewicz, zwolennik idiotycznych teorii spiskowych, piastujący ministerialną funkcję z namaszczenia Kaczyńskiego.
Po drugie: inflacja nie dokucza, tylko dewastuje życie polskich rodzin i polskich firm. Nie ma tendencji malejącej, ale rosnącą, a po przekroczeniu 20 proc. – zdaniem ekonomistów, których rząd nie słucha – osiągnie pułap inflacji galopującej i nic jej nie zatrzyma. Nawet pan Janecki swoim artykułem w Tygodniku Sieci.
Po trzecie: rząd nie pomaga w przezwyciężaniu inflacji, tylko rząd ją najpierw wywołał, a teraz ją podsyca, drukując puste pieniądze na kolejne świadczenia, którym podobno „nic nie zagraża”. Otóż nie. Świadczeniom społecznym zagraża właśnie inflacja, wywołana i podsycana przez PiS. Bo przez nią świadczenia nie są warte funta kłaków, a razem z nimi pensje ciężko pracujących ludzi, ich oszczędności i ich plany wydatkowe.
Tak więc rząd PiS zagraża nie tylko gospodarce, ale także transferom socjalnym, którymi się chełpi tak, jakby płacił za nie z własnej kieszeni. Ale przede wszystkim rząd zagraża Odrze i środowisku naturalnemu swoją niekompetencją, arogancją i bezczynnością. O tym jest drugi artykuł, w Tygodniku Polityka. Cyt.: „Katastrofa ekologiczna na Odrze obnażyła zatrważającą słabość państwa w sytuacjach kryzysowych. Odpowiedź PiS była jak zawsze propagandowa. Ale nawet na tym polu obóz rządzący nie radzi sobie tak dobrze jak kiedyś” – napisał Rafał Kalukin.
Widać to było na lubuskim podwórku – w Gazecie Lubuskiej tylko antytuskowe szarże, nagonka na marszałek lubuską z PO, która zawczasu podniosła alarm i pompowanie przekazu wojewody lubuskiego z PiS, który próbował bagatelizować i umniejszać zagrożenie. Brakowało tylko tezy, że śmierć rzeki to naturalny w przyrodzie przejaw wymierania gatunków, który przypadł niefortunnie w takim czasie, że przykrył inne tematy, którymi prorządowa Gazeta Lubuska chciała pokąsać Platformę. Nie wyglądało to wiarygodnie.
Ciekawostką okazał się natomiast lubuski poseł Łukasz Mejza – pupil prawicy, piewca narodowych populistów, zawsze mówiący to, co chcą usłyszeć media podlizujące się władzy i atakujące opozycję, który zdecydowanie odbiegł od – nomen omen – głównego nurtu „propagandowego ścieku”. Otóż w piśmie z 13 sierpnia do… ministra Zbigniewa Ziobry napisał: cyt. „Odra umiera. Nasza rzeka, która była dumą regionu, jego wodnym krwioobiegiem, została zatruta. Zatruta na tyle mocno, że puls rzeki jest już praktycznie niewyczuwalny”. W dalszej części pisma – w niecenzuralnych słowach – domaga się od Ziobry surowego ukarania trucicieli.
Wątpliwe, czy z taką tezą poseł Mejza będzie jeszcze zapraszany do TV Republika, TVP Info czy Gazety Lubuskiej, bo ewidentnie wyszedł – ba, wyskoczył – przed szereg. Opcje są dwie: albo wybił się na niepodległość i zaczął samodzielnie myśleć, albo zupełnie się pogubił.
Chciałbym wierzyć w to pierwsze, ale stawiam na to drugie.