To, co stało się na Odrze, to nie incydent. To katastrofa (GALERIA)

Posiedzenie komisji ds. klimatu sejmiku lubuskiego
W piątek spotkała się sejmikowa komisja zajmująca się klimatem. Klimat dyskusji nie do końca był dobry, zwłaszcza że dyskutowano o odrzańskiej katastrofie, która nieustannie traktowana jest raczej jako problem polityczny niż ekologiczny. Zarówno przedstawiciele rządu, jak i publiczne media pozwoliły tematowi odpłynąć.

Marszałek lubuska rozpoczęła spotkanie, przekazując krok po kroku to, co robił zarząd województwa w obliczu katastrofy na Odrze. Począwszy od spotkań z organizacjami zaangażowanymi w walkę z objawami kryzysu po budowę koalicji samorządów nadodrzańskich.

– Polska Akademia Nauk wydała 12 września komunikat, który wyklucza tezę jakoby przyczyną katastrofy na Odrze były warunki naturalne – informuje lubuska marszałek Elżbieta Anna Polak. – Zdaniem naukowców na tę sytuację złożyło się wiele czynników: długotrwały niski stan poziomu wody, ekstremalne upały i wreszcie zrzuty ścieków, także tych poza zezwoleniami. Swój udział mają również regulowanie i piętrzenie wody. Naukowcy z PAN sformułowali też zalecenia. Przede wszystkim zwiększenie społecznej kontroli rzeki, zaprzestanie inwestycji na rzecz żeglowności i uruchomienie specjalnego programu badawczo-wdrożeniowego poświęconego rewitalizacji rzeki.

Urzędników brak

Na spotkaniu samorządowców tradycyjnie już zabrakło przedstawicieli rządu i państwowych instytucji Oczytano jedynie informację lubuskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, który nieobecność tłumaczył innymi ważnymi zajęciami. Oto jego ustalenia wykluczyły działanie metali ciężkich, powodem problemów mają być złote algi, wpusty do rzeki na terenie regionu są OK, a informacje można znaleźć na stronie głównego inspektora ochrony środowiska.

Znacznie więcej nowego wniosły wypowiedzi kolejnych zaproszonych gości. Przedstawicielka PZW, Beata Gacek, mówiła o odstąpieniu od zarybiania rzeki i braku wiedzy o faktycznym stanie jej wód. Prof. Leszek Jerzak, przedstawiciel Lubuskiego w komisji ekspertów powołanej przez samorządy, powtarzał apel specjalistów inżynierii środowiska, aby z precyzowaniem planów działania poczekać do 30 września, gdy mają zostać przedstawione wyniki polskich i niemieckich badań, które mogą stanowić bazę do poważniejszej analizy.

– Wówczas możemy wypowiadać się na temat słuszności którejś z hipotez dotyczących przyczyn katastrofy – dodaje prof. Jerzak. -Z punktu widzenia przyrodniczego, powinniśmy wzmocnić zdolność do samooczyszczenia rzeki. Tu najważniejsze jest stworzenie miejsc, w których rzeka może się rozlewać. Właśnie dzięki takim obszarom fauna i flora mogą ponownie zasiedlać rzeki. Potrzebny jest również regularny monitoring rzeki.

Odrzańskie morze

Magdalena Bobryk z krośnieńskiego Stowarzyszenia 515 Kilometr Odry zapowiedziała, że organizacja prowadzi już społeczny monitoring rzeki. Dysponują już odpowiednim sprzętem, a w planie jest usytuowanie nad rzeką stacji monitorujących. Pesymistycznie zabrzmiały słowa Ewy Drobniak z Muzeum Łąki w Owczarach…

– Rzeki to nie tylko ryby – stwierdziła. – Patrzyłam na wyniki badań wody Odry i są nadal dramatyczne. Bardzo wysoka przewodność, czyli jest nadal zasolona, jak w morzu. Podobnie jest z Ph. To pokazuje, że substancje, które spowodowało katastrofę nadal płyną. Może się wydawać, że jest nieco lepiej bo zrobiło się chłodniej w korycie jest nieco więcej wody. Jeśli w przyszłym roku i kolejnych nic się nie zmieni sytuacja będzie się powtarzać.

Burmistrz Krosna Odrz. Marek Cebula apelował, aby po kilku tygodniach politycznych przepychanek skoncentrować się na tym co naprawdę ważne. Podał przerażające statystyki szkodliwych substancji, które każdego toku trafiają do Odry.

– Polskie rzeki to ścieki i należy zmodernizować cały system, politykę wodną – tłumaczył. – Według Wód Polskich do Odry prowadzi 5.816 wpustów, a mamy ledwie ponad 3 tys. pozwoleń wodno-prawnych. Jak wynika z danych WIOŚ we Wrocławiu już w lipcu były alarmujące, czyli jako państwo wiedzieliśmy się coś dzieje. Teraz możemy się licytować, ale albo będziemy się kłócić, albo stwierdzimy, że musimy zadbać o rzekę.

Radny Grzegorz Potęga kolejny raz podkreślił, że na spotkaniu samorządowców nie ma przedstawicieli strony rządowej i stwierdził, że to nie tyle lekceważenie samorządów, co obywateli. Tymczasem nadal nie wiadomo, jak to się stało, że woda w Odrze ma parametry wody morskiej.

– Potrzebne są merytoryczne informacje, a nie emocje i ucieczka od tematu – apelował.

Z prądem i pod prąd

Emocji zresztą nie zabrakło, nie tylko dlatego, że radny Marek Surmacz mówił o tym, co wydarzyło się na Odrze jako o… incydencie. Dla niego istotniejsze było to, że w rozmowach o przyszłości Odry kontaktujemy się ze stroną niemiecką pomijając stronę rządową. Radny Bogusław Motowidełko chciał wiedzieć ile pieniędzy samorząd przeznaczy na rewitalizacje Odry i poddawał w wątpliwość zasadność powoływania kolejnych zespołów fachowców mających zająć się Odrą, skoro zajmują się tym instytucje państwowe. Radna Aleksandra Mrozek apelowała o współpracę samorządu z rządem, o zbadanie lubuskich wpustów i krytykowała sugestię PAN, aby postawić na renaturyzację rzeki. O konstytucyjnym obowiązku współdziałania wspomniała również radna Beata Kulczycka i przypomniała o lubuskich bombach ekologicznych, chociażby o osadach dennych w nowosolskim kanale portowym. Radna PiS, Małgorzata Gośniowska-Kola pytała o to, dlaczego tak często przy odrzańskim temacie atakowana jest strona rządowa i apelowała o zarezerwowanie stosownej kwoty na rzecz ratowania Odry kwotę w przyszłorocznym budżecie.

Członek zarządu Marcin Jabłoński nie zgadza się z „incydentem”, jako określeniem tego co się wydarzyło na Odrze, odcinaniem się od problemu, jakby nic się nie stało. Zresztą w wystąpieniu wielu przedstawicieli sejmikowej opozycji widać było tendencję do bagatelizowaniu problemu i traktowania wydarzeń, jako karty w politycznej grze. Stąd głos przedstawiciela Koalicji Ratujmy Rzeki, który podkreślał, że tu nie chodzi o ryby, małże, ślimaki, ale o ludzi, którzy nad rzeką mieszkają.

– Ważne jest, aby rozmawiać – dziwił się wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. – Nie mogę zrozumieć głosów deprecjonujących samorząd, czy też rząd. Nic nie zrobimy jeśli będziemy wzajemnie wytykać sobie błędy. Jako samorząd nie mamy zamiaru kogokolwiek zastępować, ale skoro zauważamy, że nic się nie dzieje… Dlatego samorządy się tym zajęły wsłuchując się w głosy tych, którzy nad Odrą mieszkają.

– Nie pozwolimy zapomnieć o Odrze, za rzekę odpowiada rząd i to on powinien zapewnić pieniądze na jej ratowania – powiedziała na zakończenie marszałek Polak. – Zwłaszcza że ma takie możliwości chociażby w ramach unijnych pieniędzy. W ramach budżetu chcemy dołożyć swoją cegiełkę, bo konieczny jest dalszy wysiłek z naszej strony. Chciałabym abyśmy na najbliższej sesji porozmawiali merytorycznie na ten temat i namawiam radnych sejmikowej opozycji, by wpłynęli na osoby z instytucji rządowych, aby zechcieli w tym spotkaniu uczestniczyć.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content