Miś jest wielki, ale ze słomy (FELIETON)

Kadr z filmu "Miś" Stanisława Barei (1980 r.)
W sondażach poparcia dla partii wciąż lideruje PiS. Tymczasem z siłą PiS jest trochę jak z kosmicznymi siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej. To siły kosmiczne, które nie są w stanie uciągnąć wozu z błota. Mają szumne nazwy, ale nie działają. Ten miś jest wielki, ale ze słomy.

W PiS wszystko jest przewymiarowane: ich znaczenie, ich potęga, a zwłaszcza ich prawo do decydowania w imieniu większości. Przypomnijmy pierwsze wybory, które dały PiS władzę w 2015 r. Na ponad 30 mln Polaków uprawnionych do głosowania, ważne głosy oddało nieco ponad 15 mln obywateli, z tego 5,7 mln zagłosowało na PiS. Metoda d’Hondta (przeliczania głosów na mandaty poselskie) dała PiS-owi 235 mandatów czyli minimalną większość w 460-osobowym Sejmie. To pozwoliło rządzić. Ale nie dało prawa, by likwidować ustrój, zamieniać demokrację parlamentarną na pokraczny despotyzm, z elementami partyjnej dyktatury. Głosy 5,7 mln Polaków były nieadekwatne do skali zniszczeń, jakich ludzie PiS dokonali w 38-milionowym kraju w ciągu ośmiu lat. Gruzowisko gospodarcze i ustrojowe, jakie narodowi populiści po sobie zostawiają, jest zupełnie nieproporcjonalne do poparcia, jakim się chełpią.

Tak samo jest z rosyjską armią, która rok temu wkroczyła do Ukrainy. Tutaj też wszystko okazało się przewymiarowane, a zwłaszcza strach przed Putinem. Oto trzecia z najpotężniejszych armii świata miała zająć Ukrainę w dwa tygodnie, nie napotykając oporu w sparaliżowanym strachem państwie i przy milczącej aprobacie bojaźliwego Zachodu. Za armią mieli iść nowi administratorzy, nowe elity, oligarchowie i marionetki Putina, którzy planowali dyktować ruski mir ukraińskiemu społeczeństwu. To się nie udało, mimo rzekomej potęgi rosyjskiej armii. Strach przegrał, wygrała odwaga. Ukraińcy przy wsparciu Zachodu stawiają opór, armia agresora grzęźnie w okopach, a Putinowi pozostaje już tylko wysyłanie poborowych na rzeź. Efekt jest zupełnie nieproporcjonalny do skali zaangażowania: granice wpływów Rosji na ukraińskim terytorium pozostały bez zmian, podczas gdy zginęło już ponad 100 tys. młodych Rosjan, dziesiątki tysięcy Ukraińców, a tereny walk zamieniają się w ruinę.

Przyczyn poparcia zarówno dla Putina w Rosji jak i PiS-u w Polsce, należy szukać w strachu. PiS straszy opozycją, że ta odbierze ludziom świadczenia socjalne, a Putin straszy Zachodem, że ten nakłada na Rosję kolejne sankcje. Tymczasem jest zupełnie na odwrót: to rząd PiS jest winny inflacji, która odbiera ludziom świadczenia socjalne i powoduje ubożenie Polaków, tak samo jak Putin jest winny zachodnim sankcjom, przez które ubożeją Rosjanie.

Ale rozbudzony i podsycany strach działa, dlatego z Putinem w Rosji jest zupełnie jak z PiS w Polsce: po cichu nikt go nie chce, ale głośno większość go popiera. Po cichu ludzie mają go dość, ale formalnie zasłaniają się brakiem zainteresowania polityką. I myślą, że polityka ich nie dotyczy.

Wszystko to dzieje się dlatego, że – zarówno w Rosji jak i Polsce – jedna ekipa, która kiedyś, dawno temu wygrała wybory, wyolbrzymiła własne prawo do decydowania za innych, skłóciła kraj ze światem, przejęła media, szkaluje opozycję, sączy propagandę i nie chce oddać władzy. Proste jak przekaz populistów. Ten mechanizm jest tak samo prosty w każdym zakątku świata, gdzie władzę dzierżą populiści: w Rosji, Wenezueli, do niedawna w Brazylii, na Węgrzech, czy w Polsce.

Parafrazując Tadeusza Konwickiego, mamy w tym roku dwa scenariusze dla Polski: cudowny i zwyczajny. Cudowny polega na tym, że weźmiemy się w garść i przy urnach pogonimy despotów i przywrócimy pluralizm, a zwyczajny polega na tym, że jakiś wódz z Matką Boską na sztandarze, szarpnie cugle demokracji i znów zaprowadzi własny mir.

Ja stawiam na cudowny scenariusz. Wystarczy odrobina odwagi, by pokonać wielkiego misia. Bo miś, choć wielki, to jest ze słomy. Wystarczy go potrząsnąć, a upadnie…

Poprzedni felieton:

Siedem chudych lat (FELIETON)

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Ostatni sejmik tej kadencji (FOTO)

Ważniejszymi punktami ostatniego posiedzenie lubuskiego sejmiku kończącej się kadencji było z pewnością odwołanie i powołanie skarbnika województwa. Alicja Woźniak i Tomasz Wojciechowski, za zgodą rady,

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content