Czego chcą ci natrętni wyborcy? (FELIETON)

Grafika: Pixabay
Polacy chcą, by rząd poprawił nasze stosunki z Unią Europejską. A rząd zajmuje się poprawianiem wizerunku nieżyjącego papieża za cenę psucia stosunków z USA. Polacy chcą, by rząd walczył z inflacją. A rząd się cieszy, że dzięki inflacji spadło zadłużenie Polaków. Bo nie stać ich na zaciąganie kredytów. Rząd robi co uważa. A powinien uważać co robi.

PiS jest w stanie wszystko spieprzyć i powiedzieć wszystkim „spieprzaj dziadu”, lecz żelazny elektorat nie odwróci się od PiS, ani go nie skrytykuje. To fakt. Ale drugi fakt jest taki, że najwyraźniej zmniejszają się proporcje żelaznego elektoratu w stosunku do elektoratu gumowego. Czyli tego, który potrafi czasem nagiąć wtłoczone mu schematy i spojrzeć na świat bardziej krytycznie. To elektorat, który w ekstremalnych sytuacjach potrafi zauważyć, kiedy pada deszcz, a kiedy plują w twarz, potrafi odróżnić kropidło księdza od armatki wodnej, a miesięcznicę smoleńską od odsieczy wiedeńskiej. To elektorat, który ma głowę, na niej oczy i uszy i który nie zawaha się tych narzędzi użyć, rozliczając butę i arogancję narodowych populistów.

Pokazują to wyniki dwóch badań.

Jak wynika z “Indeksu priorytetów wyborczych” (powstał na podstawie sondażu przeprowadzonego przez UCE Research dla Business Insider Polska), Polacy chcą, by rząd zajął się ich największymi bolączkami. Jakie to bolączki? Szwankujący wizerunek Jana Pawła II? Nie. Amerykańska telewizja TVN panosząca się w królestwie Piastów? Nie. Zagrożenia dla moralności płynące ze środowiska LGBT? Też nie.

Wśród spraw, którymi w pierwszej kolejności powinni zająć się politycy, badani wymienili: zmniejszenie inflacji (43,2 proc.), skrócenie kolejek do lekarzy (34,6 proc.), poprawę stosunków z Unią Europejską (24,3 proc.) i ochronę przed drożyzną w sklepach (19 proc.). Wydaje się to naturalne. Ale nie da rządzących.

Rządzący Polską narodowi populiści robią wszystko wprost przeciwnie. Podsycają inflację poprzez zwiększanie podaży pieniędzy na rynku i jeszcze bezwstydnie twierdzą, że dzięki inflacji zmniejszyło się zadłużenie Polaków. To prawda. Ale powodem jest to, że pod rządami PiS, Polaków nie stać na zaciąganie kredytów, więc ograniczają zakupy i konsumpcję. Równie dobrze rządzący mogliby się chwalić, że mają czyste sumienia, bo ich nie używają. Albo cieszyć się, że dzięki pandemii wzrosła odporność Polaków, bo najsłabsi zmarli.

Narodowi populiści zamiast wsłuchać się w oczekiwania wyborców, psują stosunki z Unią Europejską i nie tylko. Ostatnio także z USA, czyli z naszymi najważniejszymi sojusznikami, gwarantującymi Polsce bezpieczeństwo. Po reportażu TVN o Janie Pawle II, na dywanik w MSZ wezwany został ambasador USA. Do obrzucania naszych sojuszników błotem ruszyli propagandziści rządowych mediów. Oto Piotr Bednarek, prezes publicznego Radia Zachód w Zielonej Górze, napisał na swoim profilu, cyt.: „Ambasador USA wezwany do MSZ. Musi wytłumaczyć dlaczego amerykańska telewizja zwana w Polsce TVN-em wspiera wojnę hybrydową sowieckich bandytów”. Cóż, brakowało tylko przyrównania Bidena do Stalina, a Kaczyńskiego do Króla Jana III Sobieskiego. Byłoby więcej punktów u mocodawców. Ujawnianie niewygodnych faktów poprzez śledztwo dziennikarskie, to przejaw wojny hybrydowej i bandytyzmu. Tak rozumuje szef publicznego radia.

Pomijając tępotę tej figury retorycznej, trzeba powiedzieć, że narodowi populiści strzelili sobie własną świątobliwością w kolano. Myśleli, że Polacy w stu procentach kupią ich obłudną narrację, uknutą rzekomo w obronie wizerunku Jana Pawła II przed atakiem niezidentyfikowanych amerykańsko-sowieckich obiektów telewizyjnych. Ale rzeczywistość okazała się zgoła odmienna.

Otóż z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że Polacy w tym temacie podzieli się równo na trzy grupy: 32 proc. uważa, że nieżyjący papież ukrywał przypadki pedofili w kościele katolickim, tyle samo uważa, że papież tego nie robił, a kolejne 32 proc. nie ma na ten temat zdania. Jednocześnie po reportażu śledczym w TVN, 44 proc. badanych nie zmieniło swojego zdania o Janie Pawle II, aż 34 proc. badanych oceniło polskiego papieża gorzej niż dotychczas, a tylko 5,9 proc. oceniło go lepiej. Sprawa nie jest więc taka jednoznaczna jak by się Kaczyńskiemu wydawało.

Polacy mają swoje zdanie i niekoniecznie jest to zdanie pokrywające się z mrocznymi teoriami spiskowymi, wymyślanymi naprędce przez medialne szczujnie Kaczyńskiego. Prawda zaboli, ale wyzwoli. To trzeba pamiętać. Propagandziści powinni bardziej przyłożyć się do analizy nastrojów społecznych, by znowu nie wybiec z szabelką przed szereg, wprost na pole minowe, pełne potencjalnych wybuchów śmieszności…

Robią co uważają, lecz nie uważają co robią. PiS tkwi już w tej pułapce po same uszy.

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content