Wiktoria Keller: Każdy medal smakuje bardzo dobrze (ROZMOWA)

Uśmiechnięta, klaszcząca dziewczyna
Jak człowiek zmienia klub, to wychodzi ze swojej strefy komfortu i musi znowu udowodnić swoją wartość. I to jest najbardziej rozwijające – uważa Wiktoria Keller Fot. Piotr Kaczmarek
Moim marzeniem jest grać za granicą, ale czy to będzie już w tym sezonie? Zobaczymy, co mój agent wymyśli i co będzie dla mnie najlepsze – mówi Wiktoria Keller, koszykarka Polskiej Strefy Inwestycji Enei Gorzów.

Brązowy medal, który wywalczyła pani z koleżankami z drużyny, to sukces?

Na początku czułyśmy pewien niedosyt. Ale jak już opadły nerwy i na chłodno patrzymy, to w sumie każdy medal smakuje bardzo dobrze i na pewno jest to sukces. Byłyśmy szczęśliwe po meczu i to chyba najlepsze podsumowanie tego.

Przed sezonem powiedziała pani: „Chcemy stworzyć zespół, który będzie nienawidził przegrywać”. Której porażki nienawidzi pani najbardziej?

Chyba ostatniej z Lublina, bo ta koszykówka nie wyglądała tak, jak ja bym chciała i było to trochę granie na czas. Ale rozumiem wizję trenera i możliwe, że to było najlepsze rozwiązanie na ten mecz. Ta porażka najbardziej mnie zabolała. Przykro mi to mówić, ale już przed meczem wiedziałyśmy, że niestety, jesteśmy skazane na porażkę.

Spoglądała pani na swoje statystyki po sezonie?

Tak. Założyłam sobie, że przez play offy nie będę sprawdzać, żeby grać bardziej dla zespołu i na maksa, ale po całym sezonie sprawdziłam.

Z którego elementu jest pani najbardziej zadowolona? Zauważyłem spory postęp w rubryce +/-.

To na pewno. Niby to świadczy o obronie, ale czy tak jest, to nie wiem. Może po prostu miałyśmy lepszy zespół, więc jakoś wszystkie razem lepiej funkcjonowałyśmy.

Najlepszy mecz? Podpowiem, że dwukrotnie miała pani double-double – w Sosnowcu i u siebie z Lublinem.

I jeszcze raz z Warszawą. Ale najlepszy mecz to chyba ten z Lublinem, bo był bardzo ważny. Z Sosnowcem było troszkę gorzej, aczkolwiek w ważnym momencie trójka „przysiadła”. I to też mnie cieszy, że widziałam w tym sens, żeby przychodzić na dodatkowe „rzutówki”, bo to jest na pewno element, nad którym muszę pracować.

Czego nauczyły panią europejskie puchary?

Przez cały czas z dziewczynami się dogrywałyśmy. Ogólnie jestem zadowolona z przebiegu pucharu. To, co mogłyśmy wygrać, to wygrałyśmy. A drużyna z Ramli, przyjeżdżając do nas, pokazała, że jest po prostu lepsza. Mecze z Galatasaray, czyli wicemistrzem EuroCup, też pokazały, że mamy ogromny potencjał. Ale zrobiłyśmy historyczny wynik, więc raczej jestem zadowolona. I to też fajna przygoda dla mnie.

W naszej ekstraklasie jest przepis, zgodnie z którym przez 40 minut na parkiecie musi przebywać Polka do lat 23. Pani w maju skończy 23 lata. Czy to będzie miało wpływ na pani grę w przyszłym sezonie?

Jeśli pyta pan o Gorzów, to uważam, że jest tu perspektywa rozwoju, bo ciągle zmieniają się zawodniczki zagraniczne, a my uczymy się je wykorzystywać jak najlepiej. Ale jak człowiek zmienia klub, to wychodzi ze swojej strefy komfortu i musi znowu udowodnić swoją wartość – i to jest najbardziej rozwijające. Moim marzeniem jest grać za granicą, ale czy to będzie już w tym sezonie? Zobaczymy… Wchodzi też nowy przepis, że oprócz młodzieżowca musi grać Polka na boisku, więc to także daje jakieś szanse na minuty. Ale jak mówiłam przed sezonem, chciałabym pokazać nie, że jestem dobrym młodzieżowcem, tylko dobrą Polką. Zobaczymy, co mój agent wymyśli i co będzie dla mnie najlepsze.

Mówiła pani także, że jednym z marzeń jest choć jeden sezon rozegrany w Hiszpanii. Jest pani gotowa na takie wyzwanie?

Tak, czuję się gotowa. Ale też nie chciałabym tam pojechać i grzać ławy, więc nie wiem, czy to będzie już teraz, w najbliższym sezonie.

Jest pani licencjonowaną dietetyczką. Jakich nawyków żywieniowych stara się pani unikać?

Staram się zachować balans i zdrowy rozsądek. I jeżeli mam ochotę na coś, to jem, ale w zdrowych ilościach, żeby nie przesadzać. Dietetyka dała mi to, że wiem, jak najlepiej pomóc sobie samej, czyli co zjeść przed meczem, żeby dobrze się czuć, żeby mieć siłę biegać. Co lepiej zjeść przed treningiem, po meczu, z rana… I to mi na pewno mocno pomogło w mojej koszykarskiej przygodzie.

Czego pani życzyć przed następnym sezonem?

Zdrowia, a reszta jest w moich rękach.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content