Tomasz Siemoniak w Żaganiu: – Defilady wojskowe nie obronią Polaków.

Tomasz Siemoniak przyjechał do woj. lubuskiego i do Żagania na zaproszenie liderów Platformy Obywatelskiej w Lubuskiem: posłów Waldemara Sługockiego i Krystyny Sibińskiej oraz marszałek woj. lubuskiego Elżbiety Anny Polak. Fot. Konrad Paszkowski/LCI
Sytuacja w wojsku polskim zdominowała tematy otwartego spotkania z wiceprzewodniczącym PO i byłym ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem w Żaganiu. – Przed agresją Rosji na Ukrainę dla rządu liczyły się tylko defilady, a po wybuchu wojny zaczęła się gorączka nieprzemyślanych zakupów sprzętu wojskowego, bez konsultacji i dialogu z opozycją – mówił Siemoniak.

– Dla nas wszystkich dzień 24 lutego 2022 r. był szokiem. Nie mieściło nam się w głowie, że tuż obok w XXI wieku będą niszczone miasta, zabijani cywile – mówił były minister. – Ale po szoku przyszła refleksja czy jesteśmy dobrze przygotowani na wypadek agresji zbrojnej, bo zawsze trzeba przygotowywać się do najgorszego scenariusza. Czy zrobiliśmy wszystko, by się dobrze przygotować na najgorszy scenariusz i w razie potrzeby odstraszyć agresora?

Zdaniem Siemoniaka, ta refleksja nie wypada pomyślnie dla PiS i Zjednoczonej Prawicy, która rządzi Polską od ośmiu lat. Nie zostawił na działaniach rządu suchej nitki. – Dobrze pamiętamy czystki Macierewicza w strukturach armii, pamiętamy obrzydliwy klimat wokół osoby Misiewicza, wówczas wiele dobrych programów dla wojska zostało wyrzuconych do kosza – mówił. – Liczyły się tylko defilady, a po 24 lutego 2022 r. zaczęła się gorączka zakupów sprzętu wojskowego. Ale niestety rząd nie chce niczego konsultować z opozycją, a przecież to są zakupy na gigantycznie kwoty z pieniędzy podatników, a opozycja reprezentuje miliony wyborców i ich podatki. Również prezydent Andrzej Duda nie widzi potrzeby dialogu. O zakupach broni decyduje partyjny kalendarz a nie cena czy rozsądek.

W Żaganiu – przypomnijmy – stacjonuje 11 Dywizja Kawalerii Pancernej. W spotkaniu uczestniczyli wojskowi, w tym m.in. emerytowany gen. bryg. Zbigniew Szura, przewodniczący Lubuskiej Rady Pamięci, który również podzielał krytyczne zdanie o zmianach w armii. – Jestem bardzo zaniepokojony tymi nieprzemyślanymi zakupami sprzętu wojskowego, który obecnie ma miejsce – powiedział. Z kolei Siemoniak zwrócił uwagę na problem masowych odejść z armii: – Rządzący mówią o 300-tysęcznej armii, a trwają rekordowe odejścia z wojska. To jest rozziew pomiędzy prawdą a propagandą. Niby przyjmuje się nowych żołnierzy, ale przecież przeszkolony żołnierz z wieloletnim doświadczeniem nie jest równy temu, który tydzień temu założył mundur. Ofiarą takiej polityki pada także Żagań, skąd przeniesiono leopardy pod Warszawę tylko po to, by stały tam pod gołym niebem. Nie dajmy sobie wmówić, że jeśli na zachodzie Polski stacjonuje więcej wojska to znaczy, że wschód Polski nie będzie broniony.

Wojskowi obecni na spotkaniu zwracali także uwagę na problem organizacji struktur Wojsk Obrony Terytorialnej. Chodzi o to, że „terytorialsi” nie podlegają pod szefa sztabu Wojska Polskiego, tylko bezpośrednio pod ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Zdaniem obecnych na spotkaniu powinni być oni w strukturze wojska, a nie podlegać pod cywilnego, politycznego ministra. Uczestnicy spotkania zastanawiali się też jak będzie wyglądał system szkolenia w Polsce żołnierzy ukraińskich.

Nie zabrakło też tematów stricte politycznych, czyli jak PO zamierza wygrać wybory. – Musimy budować sprzężenia zwrotne, odpowiadać na krytykę i wyjaśniać nasz program. Tak działa polityka, bo polityka to nie tylko suche fakty, ale także emocje. Nie obrażamy się na krytykę i rozmawiamy z ludźmi – mówił Sługocki.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content