Ekologiczna bomba nieopodal centrum miasta wciąż tyka!

Zimą hałda jest twarda jak kamień. Latem skorupa topi się i powoli rozlewa na coraz większy teren, "pożerając" kolejne drzewa / Fot. Filip Pobihuszka
Od ponad 20 lat niemal w centrum Nowej Soli zalega hałda toksycznych odpadów. W jej usunięciu przeszkadzają ogromne koszty i szereg barier prawnych. Radny powiatu nowosolskiego Mariusz Stokłosa uznał, że pożar w Przylepie to dobry pretekst, by po raz kolejny przypomnieć Warszawie o nowosolskim problemie.

Po tym jak w lipcu ubiegłego roku w Przylepie wybuchł pożar magazynu wypełnionego toksycznymi odpadami, w przestrzeni publicznej ponownie pojawiło się pytanie o inne tego typu składowiska. Bo skoro jedna tykająca bomba wybuchła, to nie mamy żadnej gwarancji, że pozostałe nie zrobią tego samego.

O ekologicznej bombie w Przylepie pisaliśmy w kwietniu 2023 r., na trzy miesiące przed pożarem zgromadzonych tam toksycznych chemikaliów: Bomba w Przylepie wciąż tyka Ostrzegaliśmy wówczas, że czasu na utylizację toksyn jest coraz mniej. Do głośnego w całej Polsce pożaru doszło tam 22 lipca 2023 r. Pisaliśmy o tym tutaj: W oparach absurdu. Pożar toksycznych chemikaliów w zielonogórskim Przylepie (ANALIZA)

Ile jest w Polsce podobnych miejsc? Różne dane państwowych służb z różnych lat, mówią o kilkuset do nawet ponad trzech tysięcy. Niewielkim pocieszeniem jest systematyczne, ale powolne usuwanie tego typu składowisk. Skala problemu wciąż jest ogromna, a pożar nawet jednego niesie za sobą poważne reperkusje dla mieszkańców i środowiska.

Pożar w Przylepie ponownie zwiększył medialne zainteresowanie hałdą ropopochodnych odpadów, która zalega od 20 lat niemalże w centrum Nowej Soli.

Pod koniec lipca 2023, radny powiatu nowosolskiego Mariusz Stokłosa wystosował pismo do ówczesnej minister klimatu i środowiska Anny Moskwy, w którym opisał problem i poprosił resort o pomoc w usunięciu hałdy.

W tym miejscu warto dodać, że przy okazji pożaru w Przylepie minister Moskwa deklarowała rządowe wsparcie w wysokości 43 mln zł. Pieniądze miały pokryć większą część kosztów (oszacowanych wtedy na 55 mln zł) związanych z usunięciem pogorzeliska.

Koszt usunięcia nowosolskiej hałdy z grubsza oszacowany jest na podobną kwotę – kilkadziesiąt milionów złotych. Dopóki jednak nic się nie dzieje, mieszkańcy skazani są na powolne mielenie sprawy przez urzędnicze tryby.

Hałda leży bowiem na czterech działkach, z których należy zdjąć użytkowanie wieczyste by wróciły we władanie skarbu państwa. Póki co, udało się z jedną.

Grunt i wody gruntowe regularnie monitorują służby Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Na szczęście do tej pory przekroczeń nie stwierdzono.

Dofinansowanie nawet do 100 procent

Pismo z ministerstwa przyszła do radnego Stokłosy w połowie listopada. W obszernej odpowiedzi pod którą podpisał się Robert Chciuk, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami, czytamy m.in., że w roku 2019 dokonano zmian przepisów „w zakresie dotacyjnego dofinansowania działań organów administracji ze środków funduszy ochrony środowiska. Choć wcześniej możliwe było uzyskanie takiego dofinansowania – to jednak w bardzo ograniczonym zakresie”

Dalej czytamy, że kwota dofinansowania dla samorządów, m.in. na likwidację nielegalnych składowisk w latach 2016-2023 wyniosło 413,5 mln zł. – Równocześnie pragnę zapewnić, że znane mi są przypadki, dla których istniejące (…) rozwiązania systemowe nie spełniają oczekiwań samorządów. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji samorządów mniej zamożnych, gdzie problem kosztownego zagospodarowania porzuconych odpadów wymaga wyasygnowania środków wykraczających poza możliwości finansowe danej jednostki – pisze dalej dyrektor Chciuk.

– Wychodząc naprzeciw powyższemu problemowi, z mojej inicjatywy, nastąpiła modyfikacja zasad dotyczących intensywności dofinansowania ze środków nadzorowanego przez Ministra Klimatu i Środowiska – Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) – dodaje.

Dalej czytamy, że finansowanie usuwania odpadów, jako wsparcie dla właściwych organów administracji będzie możliwe nie tylko w formie dotacji w wysokości od 10 do 80 proc. kosztów, ale też „w wysokości do 100 proc. kosztów kwalifikowanych w przypadku przedsięwzięć stwarzających szczególne zagrożenie dla środowiska”. Wszystko to w ramach „utworzonego przez NFOŚiGW programu priorytetowego”.

– Niemniej jednak ewentualny wniosek o dofinansowanie należy składać do (…) NFOŚiGW w trybie i na zasadach ustalonych przez Fundusz – dodaje dyrektor Chciuk.

No i najważniejsze: „Przy czym należy pamiętać, że (…) przeprowadzenie procedury usuwania odpadów powodujących zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi lub dla środowiska należy do obowiązków jednostek administracji samorządowej, które tym samym są odpowiedzialne za ich realizację”.

Hałdy nie da się zamieść po dywan

Co na to radny Stokłosa? – Wiemy z odpowiedzi, że sprawa jest znana w ministerstwie i monitorowana przez WIOŚ, choć trzy miesiące oczekiwania na odpowiedź to dość długo – mówi.

Podkreśla, że po otrzymaniu odpowiedzi z ministerstwa poprosił władze powiatu o spotkanie w sprawie hałdy. – Starostwo zleciło wykonanie odwiertów w hałdzie, wyniki badań powinniśmy poznać za kilka tygodni. Mają one dać jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy i w jakim stopniu nastąpiło skarżenie terenu oraz w jakim stopniu zgromadzony materiał zagraża ludziom i środowisku – wyjaśnia.

Radny podkreśla, że nadal trwają postępowania dotyczące uregulowania statusu prawnego terenu gdzie zlokalizowana jest hałda. Ale w dalszym ciągu tylko jedna działka na cztery wróciła do skarbu państwa.

Uregulowanie stanu prawnego nieruchomości to jedno, finansowanie to drugie. – W mojej ocenie nie ma możliwości, by samorząd poradził sobie z tym problemem bez funduszy centralnych, unijnych czy środków z KPO. Ważne jest, aby pod względem formalno-prawnym powiat był przygotowany na pozyskanie tych środków – komentuje Stokłosa. – Hałda sama nie zniknie i nie da się tego zamieść pod dywan. Musi być zdecydowana reakcja odpowiednich służb, w tym WIOŚ, równie zdecydowana egzekucja prawa i nieuchronność wysokich kar, które będą odstraszać cwaniaków i trucicieli – dodaje.

Stokłosa podkreśla jednak, że na spotkaniu z władzami powiatu pojawił się też inny scenariusz. – Jest też druga możliwość skorzystania z funduszy zewnętrznych, kiedy będzie jasne, że odpady zagrażają zdrowiu i życiu. Dlatego zlecono odwierty, które maja wykazać jednoznacznie czy niebezpieczne związki chemiczne przedostają się do gleby i wód – wyjaśnia radny. – Tak wynika ze słów starosty – dodaje.

Zanieczyszczenia mniejsze niż rok wcześniej

Jak to możliwe, że taka bomba ekologiczna, mimo ponad dwóch dekad zalegania pod chmurką, jeszcze nie „wybuchła”? W Nowej Soli od lat mówi się, o swoistym szczęściu w nieszczęściu. Hałda ma bowiem spoczywać na warstwie piasków formierskich używanych w odlewnictwie. To one mają pełnić rolę izolacji, nie pozwalając na przenikanie toksyn do gruntu.

W piśmie z ministerstwa czytamy:

„Na podstawie przeprowadzonych dotychczas analiz stwierdzono brak przekroczenia dopuszczalnych zawartości badanych substancji, tj. ołów, miedź, kadm, nikiel, chrom, cynk oraz węglowodorów (…) w glebie. Analiza porównawcza prób gleb z 2023 r. wskazuje na zmniejszenie wartości zanieczyszczeń w stosunku do 2022 r. Z kolei wyniki badań pobranej próby wód podziemnych porównano z normami (…) zgodnie z którymi nie stwierdzono przekroczenia wskaźników jakości wód powierzchniowych”.

Do sprawy będziemy wracać.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content