Adam Urbaniak o „Lex Tusk”: – Putin i Łukaszenka stosują te mechanizmy od lat

Czy z prawnego punktu widzenia, patrząc na komisję ds. badania wpływów rosyjskich, na to, co znalazło się w ustawie, da się ją jakkolwiek obronić przed zarzutami, że powstała tylko po to, by wyeliminować z życia politycznego przeciwników politycznych, szczególnie Donalda Tuska? Czy ten twór, który jest bez wątpienia w wielu miejscach niekonstytucyjny, o czym mówią prawnicze autorytety, ostatecznie demoluje naszą demokrację i wprowadza nas na ścieżki znane z Rosji czy Białorusi?

Rozmowa z Adamem Urbaniakiem, radcą prawnym oraz zielonogórskim radnym PO.

Czy w sprawie komisji dot. rosyjskich wpływów w Polsce można znaleźć coś, co pozwoli nam uznać, że nie ma ona jedynie wyeliminować przeciwników politycznych?

Jeżeli dałoby się udowodnić, że nie ma tutaj żadnego podtekstu wycinania, mówiąc kolokwialnie, konkurencji politycznej to pierwszą decyzją tej komisji powinno być wygaszenie mandatów 230 posłów, którzy zagłosowali za tą komisją. Dlaczego? Szczerze mówiąc, trudno o bardziej ewidentny wpływ rosyjski, jak sam pomysł na powołanie tej komisji. Reżimy Putina Łukaszenki stosują ten mechanizm od wielu lat, żeby wycinać konkurencję.

Na mocy ustawy członkowie komisji mają mieć zapewnioną bezkarność. Niezależnie od tego, co zrobią. Mogą więc działać bez żadnych hamulców.

Tutaj mamy do czynienia z klasycznym przypadkiem, gdy złodziej krzyczy: „łapać złodzieja”. To, co mnie najbardziej dotyka to jest ten mechanizm, mający swe źródło w pomyśle na autorytaryzm w państwie, że decydenci są zwolnieni z odpowiedzialności. To powtarza się po raz kolejny. Wiedzą, że robią źle, ale od razu piszą w ustawie „my nie będziemy za to odpowiadać.” Tak było z wyborami kopertowymi, przetargami covidowymi, respiratorami, itd. Za każdym razem małą czcionką wstawia się to uwolnienie od odpowiedzialności. I tak mamy w tym przypadku – to jest najbardziej drastyczny aspekt.

Zapisy ustawy o tej komisji, poza niezgodnością z konstytucją, drastycznie naruszają zasadę trójpodziału władzy?

W jeden organizm włączono uprawnienia, które już od Monteskiusza powinny być rozdzielane, czyli śledczy i sąd. Jak ktoś może wydać obiektywny wyrok, jeżeli sam zbiera materiały do tego wyroku? To jest jakieś zupełne kuriozum. Przewodniczącego wybiera premier, rząd zabezpiecza obsługę organizacyjną i prawną tej komisji… Wszyscy mają się wstawić na jej wezwanie, a jak nie to 20 tysięcy pierwszy mandat, 50 tysięcy drugi… Zwolnienie z tajemnicy adwokackiej, radcowskiej, zawodowej.

Podkreśla się też, że konstytucję rażąco narusza zapis o tym, że wezwany nie może skorzystać z adwokata.

To jest naruszenie konstytucyjnego prawa do obrony, tego mamy więcej. Mówi się, że nie ma odwołania od decyzji komisji. Jest, ale do sądu administracyjnego, ale to nie wstrzymuje kary. Można właściwie o tym wszystkim przez godzinę opowiadać. To jest też, powiedzmy wprost, napisane wszystko na poziomie gimnazjum, cała ta ustawa. W moim przekonaniu sądy powszechne również będą mogły ingerować w ewentualne negatywne skutki dla obywateli w tej ustawie.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Praca w muzeum to frajda! (WIDEO)

Trudno wyobrazić sobie Muzeum Ziemi Lubuskiej bez osoby dyrektora Leszka Kani, który od 42 lat jest nieodłączną częścią tej instytucji, a od 2015 roku nią

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content